Rezygnując ze startu w wyborach prezydenckich, Ryszard Ścigała narzekał na tempo, z jakm sąd zabiera się do sprawy tarnowskiej afery korupcyjnej, w której jest jednym z oskarżonych. Pisał m.in. o "wielomiesięcznym oczekiwaniu na wyznaczenie właściwego sądu", który zajmie się procesem. Tarnowski sąd rejonowy otrzymał akt oskarżenia w tej sprawie w lipcu. Sędziowie, chociażby przez wzgląd na kurtuazyjne służbowe kontakty z oskarżonymi, od początku jednak nie chcieli się zajmować tą sprawą. Procedura wyłączenia się od jej rozpoznania, którą zazwyczaj załatwia się nawet w kilka dni, trwała prawie 2 miesiące. Tłumaczono to tym, że pod wnioskiem muszą się podpisać wszyscy sędziowie sądu rejonowego, a przez okres urlopowy fizycznie nie mogli tego zrobić.
Ostatecznie sprawa na początku września została przekazana do sądu rejonowego w Wieliczce. Prezes Łukasz Woźniak w rozmowie z Radiem Kraków przewidywał wtedy, że po zapoznaniu się z obszernymi aktami sędzia, który będzie prowadził sprawę prezydenta oraz innych oskarżonych osób, w połowie października powinien wyznaczyć termin pierwszej rozprawy. Prezes Woźniak przewidywał, że może to być przełom stycznia i lutego.
Niestety sprawy się pokomplikowały. Do sądu w Wieliczce trafiła bowiem skarga Bogdana G. na... przewlekłość postępowania. Jak przyznaje w rozmowie z Radiem Kraków prezes Woźniak, to o tyle utrudnia przygotowanie do rozpoczęcia procesu w sprawie tarnowskiej afery korupcyjnej, że wniosek razem z aktami został przekazany do sądu okręgowego w Krakowie."Akta możemy stamtąd wypożyczyć, ale tam też ktoś musi się z nimi zapoznać". - podkreśla Woźniak.
Prezes sądu rejonowego w Wieliczce przyznał jednak, że skarga na przewlekłość postępowania czy nawet przekazanie akt do innego sądu z punktu formalnego nie przeszkadza w wyznaczeniu terminu rozprawy. "Nie będziemy czekać, aż sąd okręgowy rozpatrzy skargę jednego z oskarżonych. Jeżeli okaże się, że wcześniej będzie można ten termin rozprawy wyznaczyć, to zrobimy to".
Pojawił się jednak jeszcze jedne problem. Choroba sędziego, który miał sią nią zajmować, a do końca października jest do zwolnieniu. "To nie jest jeszcze podstawa do tego, żebym zmieniał sędziego już w tym momencie. Gdyby oczywiście ta choroba miała trwać dłużej to mogę podjąć taką decyzję podjąć, ale na chwilę obecną nie widzę jeszcze do tego podstaw" - mówi Woźniak.
W takiej sytuacji już wiadomo na pewno, że proces w sprawie tarnowskiej afery korupcyjnej nie ruszy w tym roku. Może się to stać na przełomie stycznia i lutego, a nawet w marcu.
Bogdan G. który złożył skargę na przewlekłość postępowania sądowego to były działacz żużlowy. Zdaniem prokuratury miał przekazać łapówkę od firmy drogowej prezydentowi Ścigale. Przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze 2 lat więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Bogdan G. miałby także oddać 1 700 złotych, które miał na tym zarobić.
(Bartek Maziarz/ko)