A mieszkańcy Zakrzowa w rozmowie z reporterem Radia Kraków przyznają, że uchodźcom trzeba pomóc, choć są też obawy: "Należy pomagać, tylko trzeba wiedzieć komu. Jeżeli nie są to osoby, które są islamistami zagrażającymi nam, to jak najbardziej trzeba im pomóc. Wydaje mi się jednak, że więcej to w środowisku zrobi niekorzyści. To jednak inna wiara, kultura i przyzwyczajenia" - tłumaczą mieszkanki Zakrzowa i sołtyska wsi Anna Goryl.
Również gmina Stryszów deklaruje, że włączy się w ewentualną pomoc uchodźcom, choć na razie żadne szczegóły nie są znane. "Trudno składać konkretne deklaracje. Mamy jeszcze za mało wiedzy na temat pomocy, jakiej moglibyśmy uchodźcom udzielić" - wyjaśnia wójt Stryszowa Jan Wacławski.
"Atmosfera, która narasta wokół tematu jest dość nerwowa. Tak naprawdę jeszcze nic nie wiemy. Musimy jednak mieć pewność, że są to ludzie, których nie powinniśmy się bać. Inaczej by było, gdyby to byli tylko chrześcijanie. Ludzie się po prostu boją. Ten lęk trzeba pokonać. Nasz ośrodek jest całkowicie przygotowany do przyjęcia uchodźców" - dodaje ks. Grzegorz Wicher, dyrektor ośrodka Caritas w Zakrzowie.
Ośrodek w Zembrzycach, do którego mieliby trafić uciekinierzy z Syrii, przygotowuje parafia Mariacka w Krakowie. Ireneusz Raś, poseł Platformy Obywatelskiej, deklarował w rozmowie z Radiem Kraków, że będzie wspierał brata [proboszcza bazyliki Mariackiej - przyp. red.] w przygotowaniach do przyjęcia Syryjczyków.
Taka jest decyzja Kościoła krakowskiego i w konsekwencji również mojego brata, który jest proboszczem bazyliki Mariackiej. Trzymam za niego kciuki i zrobię absolutnie wszystko, żeby udało się uratować choć kilka rodzin - mówił Ireneusz Raś. CZYTAJ
Wiceminister Spraw Zagranicznych Rafał Trzaskowski zapowiedział w porannej rozmowie Radia Kraków, że do Polski trafią tylko osoby, które nie będą powodować jakiegokolwiek zagrożenia.
Europa robiła za mało w tym kierunku. Jak się to uda, to ci uchodźcy wrócą do domu, jeśli sytuacja się zmieni. Musi być też uszczelnienie granic i rozróżnienie uchodźcy - migranci. To się da robić. Trzeba ludzi przesłuchiwać, zadawać pytania. Oni muszą być rejestrowani, trzeba pobrać odciski palców i wtedy dzięki współpracy służb specjalnych całej Europy, da się większość tych ludzi, którzy stanowią zagrożenie, obejmować programem relokacji. Co więcej, my zadbaliśmy o to, żeby w tej decyzji był zapis, że jak taka osoba zostanie wybrana do Polski, to nasze służby mogą ją jeszcze raz przesłuchać i odmówić wstępu na nasze terytorium, jeśli jest podejrzenie zagrożenia bezpieczeństwa - tłumaczył Rafał Trzaskowski. CZYTAJ
(Marek Mędela/ew)