Czy miasto jest przygotowane na wprowadzenie tych zmian? Urzędnicy zapewniają, że tak. Do przeprowadzania kontroli przygotowanych jest 130 przeszkolonych i wyposażonych w drony strażników miejskich oraz dziesięciu pracowników wydziału jakości powietrza:
- Grupa na początek około 30 funkcjonariuszy straży miejskiej miasta Krakowa będzie przygotowana do tego, by reagować i kontrolować posesje w mieście tam, gdzie będą wymagały tego zgłoszenia. Zakaz jest bardzo konkretny. Tutaj już nie ma odwrotu, to już nie będzie taki sezon, jak poprzedni, kiedy można było mówić o tym, czy ktoś może spalać, czy nie może - przyznaje Marek Anioł z krakowskiej Straży Miejskiej. Z miastem i strażą ma współpracować także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
Trzeba jednak też pamiętać, że to dopiero będzie pierwszy rok obowiązywania przepisów. Urzędnicy szacują, że nie zostało wymienionych jeszcze około czterech tysięcy palenisk. Co ciekawe – również kilka, gdzie współwłaścicielem jest Zarząd Budynków Komunalnych. Jak przyznaje Paweł Ścigalski, pełnomocnik prezydenta Krakowa do spraw jakości powietrza, tam gdzie miasto jest w stu procentach właścicielem budynku, udało się to zrobić, ale już w innych miejscach bywa różnie: - Dysponujemy jeszcze takimi budynkami, gdzie jest współwłasność osób fizycznych, Skarbu Państwa, są jeszcze wspólnoty mieszkaniowe. Wiem, że takich budynków zostało zaledwie kilkanaście. Tutaj te postępowania cały czas się toczą, bo decyzja o wymianie należy do większości czy w przypadku wspólnot musimy się dogadać z osobami prywatnymi, ale szacujemy, że do końca jesieni w większości tych budynków uda się je wszystkie wymienić - ma nadzieję Paweł Ścigalski. Dlatego też strażnicy miejscy, przynajmniej przez te kilka pierwszych miesięcy, do każdego przypadku mają podchodzić indywidualnie. Części pieców nie udało się wymienić z kilku różnych powodów – czy to skomplikowanych praw własności, czy też ze względu na zły stan techniczny budynku:
- Są ludzie, którzy przez wiele lat ubiegali się o to, by mieć przyłącze gazowe do domu i z wielu różnych powodów tego nie uzyskiwali, mimo że bardzo chcieli. Jeżeli dzisiaj przyjdzie do nich strażnik miejski i powie: „A pan pali”, dobrze byłoby jednak, żeby wiedział, że ci ludzie są na jakimś etapie pozyskiwania zgody – mówi wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig
Dlatego, jak przekonuje, trzeba przy wprowadzaniu takich zmian odpowiedniego taktu i potraktowania każdego przypadku oddzielnie. Krakowski Alarm Smogowy ma jednak nadzieję, że nie będzie to zbyt ulgowa taryfa:
- Tak naprawdę ci ludzie mieli na to pięć lat. Nastąpiła bardzo ważna zmiana, a mianowicie podniesiono priorytet interwencji smogowych. I to będzie miało bardzo wymierny wpływ, ponieważ czas reakcji straży miejskiej na tego typu zgłoszenia skróci się z trzech godzin do 30 minut. To jest bardzo dobra wiadomość, jeśli chodzi o jakość powietrza. Będziemy się przyglądać, jak kontrola uchwały antysmogowej przebiega - mówi Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego.
Krakowowi będą przyglądać się wszyscy inni - miasto jest akurat pionierem we wprowadzaniu takich przepisów. Filip Szatanik z departamentu środowiska Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego ma nadzieję, że Kraków podoła temu wyzwaniu:
- Byłoby to olbrzymią stratą dla walki o czyste powietrze w całym województwie małopolskim, gdyby Kraków jako miasto nie dał najlepszego przykładu innym samorządom. Otrzymujemy liczne pytania od samorządowców z miast takich jak Rabka i innych miast w otoczeniu Krakowa, którzy chcą, wzorując się na Krakowie, wprowadzać bardzo zaawansowane rozwiązania ekologiczne.
Przed Krakowem trudne zadanie, bo oczy wszystkich od 1 września będą skierowane na urzędników, strażników, no i przede wszystkim krakowskie kominy. Na pierwsze podsumowania czas przyjdzie zapewne po pierwszym miesiącu. Miasto chce przeprowadzić także w tym sezonie grzewczym, wraz z naukowcami z krakowskiego AGH, szczegółowe badania. Chcą jeszcze raz sprawdzić, jaką część krakowskiego smogu stanowią zanieczyszczenia z kominów. Bo nie zapominajmy, że do krakowskiego smogu dokładają się też samochody, jak i gminy ościenne.
Są duże nadzieje, że nowe przepisy pomogą w obniżeniu poziomu zanieczyszczenia powietrza w Krakowie. Efekty już widać, odkąd rozpoczęto wymianę pieców. W sezonie grzewczym, cztery lata temu, średnie stężenie pyłu PM10 wynosiło ponad 70 mikrogramów na metr sześcienny. W ostatnim sezonie już niecałe 48.