Złodzieje upodobali sobie sadzonki i kwiaty z nowohuckich przyblokowych ogródków. Nie mogą jednak czuć się bezkarni, bowiem wojnę wypowiedziała im pani Irena z os. Stalowego. "Ktoś ukradł mi cztery posadzone przeze mnie lilie. Ładnie wyrosły, zakwitły i już pachniały. A złodziej ukradł je wraz z cebulkami - być może po to, by posadzić je gdzie indziej. Będziemy się przyglądać, obejrzymy też zapis z monitoringu w bloku" - zapowiada opiekunka rabaty. Tymczasem powiesiła w ogródku kartkę z ostrzeżeniem: "Złodzieju kwiatów, już niedługo spotka Cię nieszczęście!".
Takich kwietnych złodziei w Nowej Hucie, gdzie mieszkańcy szczególnie dbają o swoje ogródki, jest niestety więcej. Co więcej, "zbrodnie" te bywają pieczołowicie zaplanowane. "Było widać ślady łopaty. Ktoś też kradnie kwiatki z parapetów. Innym razem, w środku nocy obudził mnie hałas, zerknęłam przez okno, narobiłam rabanu i przegoniłam złodzieja" - opowiadają nowohucianki. "Oni chyba muszą obserwować ogródki. Bo skąd by wiedzieli, że dziś zasadziłam kwiatuszek, jak jest taki mały. A złodziej wie" - przekonują.
Krakowscy policjanci apelują, by zgłaszać im nawet tak drobne kradzieże. Zapewniają też, że zgłoszenia te nie zostaną zlekceważone. "Nie możemy zakładać, że złodziej nie zostanie zatrzymany. Policja codziennia zatrzymuje złodziei. Poświęcimy więcej uwagi przydomowym rabatom" - zapowiada w rozmowie z Radiem Kraków Katarzyna Cisło z małopolskiej policji.
Natomiast pani Irena liczy, że złodziej poniesie jakieś konsekwencje. "Może jak jego kiedyś okradną to zrozumie, że Pan Bóg może nierychliwy, ale sprawiedliwy" - podkreśla mieszkanka os. Stalowego.
(Tomasz Bździkot/ew)