Ja zdaję sobie sprawę, że może to nie jest ciekawe, ale to jest nasz dom, chcą nas wyrzucić, bez żadnych podstaw chcą go zabrać bo im jest źle. Ponoć dla pana prezydenta ważniejszy jest komfort pracowników urzędu niż dzieci będące w trakcie nauki a podobno MŁODZI PRZYSZŁOŚCIĄ KRAJU - czytamy w liście, który nadszedł do redakcji Radia Kraków. 

"Zagwarantowane miejsce w kolejce mają osoby ze szkoły z "Meliorka". Ja jestem z Zespołu Szkół Chemicznych. Nie wiemy, co z nami będzie. Są propozycje przenoszenia do różnych internatów. Nie ma żadnej stabilizacji. A chcą nas przenosić teraz, pod koniec roku" - mówiła w rozmowie z reporterem Radia Kraków Ola, jedna z uczennic mieszkających w internacie.

W proteście przeciwko tym zmianom uczestniczą też pracownicy internatu. 

Miasto obiecuje jednak, że miejsce dla uczniów z internatu przy Ułanów na pewno się znajdzie. Uczniowie komentują, że proponowane przez urzędników placówki są w kiepskim stanie. 

Decyzja o zamknięciu internatu z ulicy Ułanów na krakowskim Ugorku zapadnie najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu. Zdaniem wiceprezydent Krakowa, Katarzyny Król, budynek został wybrany ze względu na swoją lokalizację. Tuż obok placówki znajduje się bowiem miejski Zespół Ekonomiki Oświaty, który ma przejąć internat. 

"Są decyzje, które są podyktowane poprawą warunków pracy i obsługi iluśset osób. To też trzeba mieć na względzie. Nikt nie zostanie bez miejsca w internacie. Albo będzie to pobliska bursa nr 3, albo inne placówki, które będą miały dostępne miejsca" - mówi w rozmowie z Radiem Kraków Katarzyna Król. 

Wiceprezydent dodała także, że protesty w obronie internatu są jej zdaniem inspirowane i organizowane przez dyrekcję i pracowników ośrodka, którzy wykorzystują dzieci, by bronić placówki. Katarzyna Król podkreśliła, że jeśli protesty nie ustaną, to wyciągnie konsekwencje wobec kierownictwa internatu.

Fot. Szymon Kukla

 

 

(Bartłomiej Grzankowski/ew)

Obserwuj autora na Twitterze: