"W chwili, kiedy nie będzie tej dotacji, trzeba będzie liczyć 1200 zł miesięcznie. Jesteśmy oburzeni samym faktem ograniczania dotacji, biorąc pod uwagę, że miasto zapewnia mniej miejsc w żłobkach publicznych niż robią to placówki niepubliczne i Kluby Malucha. Szczerze, zastanawiam się, czy nie zrezygnować z pracy i zostać z dzieckiem w domu" - powiedziała Radiu Kraków Magdalena Golubiewska, matka jednego z dzieci, która zorganizowała zbiórkę podpisów pod petycją.

Akcje wspierają też dyrektorzy niepublicznych żłobków. "Urząd ogłosił pod koniec grudnia, że dotacja będzie przyznawana do końca roku, a teraz informuje, że cofa dotację na kolejne miesiące. Każdy ustala finansowy plan roczny, dlatego rodzice czują się oszukani i pokrzywdzeni" - mówi Patrycja Hajtek, dyrektor jednego z niepublicznych żłobków w Krakowie.

Urząd tłumaczy, że wniosków o dotacje jest bardzo dużo i przekraczają kwotę, którą przeznaczono na dopłaty. Wyliczono, że zaplanowane prawie 7 milionów 900 tysięcy złotych wystarczy tylko do końca września, a nie, jak wstępnie planowano, do grudnia. Michał Marszałek, dyrektor Biura ds. Ochrony Zdrowia zapewnia jednak, że jest szansa na wydłużenie okresu wypłacania pieniędzy. "Po pierwszym rozliczeniu, na przełomie marca i kwietnia będzie wiadomo ile dotacji wykorzystano. Co roku było tak, że około 25 procent środków z każdego miesiąca zostawało w budżecie a to pozwala na wydłużenie umów".

Są miasta w Polsce, gdzie podatnicy od najmłodszych lat są wspierani przez Urzędników - np. Wrocław. Dla wielu Rodziców w Krakowie odebranie, skócenie okresu przyznawania tejże dotacji, będzie równoznaczne z rezygnacją z pracy. Czy o to chodzi? CZYTAJ

 

 

(Aleksandra Ratusznik/ew)

Obserwuj autorkę na Twitterze: