Opuszczone składy na bocznicy kolejowej w Bieżanowie stały się zarzewiem konfliktu między Centrum Zrównoważonego Transportu a Spółką PKP Intercity. Centrum złożyło doniesienie do prokuratury na jednego z byłych prezesów spółki w związku z podejrzeniem, że unijne pieniądze zostały niepotrzebnie wydane, a wagony trzeba wypożyczać nawet z zagranicy.

"Zarzuca się, że pojazdy mają niewygodne siedzenia. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by przy okazji przeglądu, siedzenia wymienić na wygodniejsze i wyremontować wagony. Ważne, że te pociągi mogą osiągać prędkość 160 km/h, a jest bardzo mało takiego taboru"- skarży się w rozmowie z Radiem Kraków Krzysztof Rytel z Centrum Zrównoważonego Transportu. 

PKP Intercity obiecuje współpracę, ale nie uważa by przedmiot sporu był istotny. Pociągi odstawiono, bo przestały spełniać standardy, których oczekują pasażerowie. "Nasza oferta się zmieniła. Te pociągi spełniały oczekiwania pasażerów i przewoźników w 2005/2006 roku, dziś już tak nie jest. Postanowiliśmy znaleźć przewoźnika, który byłby zainteresowany kupnem takiego taboru" - tłumaczy Beata Czemerajda, rzecznik prasowa spółki.

Spółka Intercity ociąga się z remontem składów, ponieważ woli inwestować w nowocześniejsze i pojemniejsze pociągi. Zainteresowanie kupnem opuszczonych pociągów wyraziły mniejsze spółki regionalne. 

 

 

 

 

(Katarzyna Maciejczyk/ew)