Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Kołatek niszczy unikatową wystawę w kościele oo. franciszkanów w Harmężach pod Oświęcimiem

  • Kraków
  • date_range Środa, 2017.09.27 15:19 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 07:57 )
Tamtejsza wystawa prac profesora Mariana Kołodzieja, byłego więźnia KL Auschwitz, jest zagrożona zniszczeniem przez tego maleńkiego szkodnika.

Fot. Marek Lasyk

Posłuchaj, co mówi brat Mateusz Kłosowski
Wystawa „Klisze pamięci. Labirynty”

Kołatek drąży tunele w drewnianych deskach, które na wystawie umieścił sam Marian Kołodziej jeszcze w 1997 roku. Bo wtedy właśnie franciszkanie otworzyli w Harmężach wystawę jego prac. Kołodziej był scenografem, współpracował między innymi z Kazimierzem Kutzem czy Tadeuszem Różewiczem. O swoich doświadczeniach obozowych milczał przez 50 lat. Dopiero po wylewie zdecydował, że zacznie rysować swoje wspomnienia.

Był więźniem z pierwszego transportu, miał numer 432. Do końca wojny umieszczano go w sumie w pięciu obozach, a jego doświadczenia ciążyły mu ogromnie już do końca życia.

- Marian Kołodziej został przywieziony do Auschwitz razem ze swym przyjacielem Marianem Kajdaszem – mówi brat Mateusz Kłosowski, jeden z franciszkanów zajmujących się ekspozycją – W obozie ich rozdzielono i pracowali w różnych miejscach. Kołodziej m.in. w komando, które nosiło trupy do krematorium. Pomiędzy zmarłymi natrafił na zwłoki swego przyjaciela. Jeden z najbardziej wzruszających obrazów przedstawia samego Kołodzieja, który niesie swego przyjaciela do pieca.

Marian Kołodziej nieprzypadkowo na miejsce wystawy wybrał Harmęże. Będąc w obozie pracował tam przy oczyszczaniu stawów rybnych. Ale najważniejszym argumentem było powstające wówczas Centrum Świętego Maksymiliana. To bowiem ojciec Maksymilian Kolbe, który poświęcił swoje życie za współwięźnia, był największym wzorem i bohaterem dla Kołodzieja.

- Prof. Kołodziej trafił do obozu w pierwszym transporcie w 1940 roku. Rok później przybył tu św. Maksymilian Kolbe - mówi Jan Maria Szewek, rzecznik franciszkanów – Wszyscy, którzy byli w obozie w tym czasie, nawet jeśli nie widzieli jego wystąpienia na placu apelowym, to na pewno o tym słyszeli, bo jedni drugim opowiadali. Prof. Kołodziej opowiadał mi, że świadectwo ojca Kolbe miało ogromny wpływ na ich życie. Postawa Kolbego pomogła Kołodziejowi przetrwać wojnę, a po latach przenieść swoje wspomnienia na papier.

Chociaż wystawa jest niezwykle cennym świadectwem Holocaustu, nie jest wpisana do rejestru zabytków - nad czym ubolewa gwardian franciszkanów i harmężycki proboszcz, Piotr Cuber. Jak przyznaje, to sprawia, że wszelkie zagrożenia i obowiązki dotyczące ekspozycji spadają na barki zakonników. A problemów nie brakuje.

- Na początku lipca przy bardzo obfitych opadach na wystawę wdarła się woda – mówi Piotr Cuber – A przy tej okazji konserwatorzy, którzy zawsze spieszą nam z pomocą, zauważyli obecność nieproszonych gości, czyli kołatka.

Kołatek pojawił się na wystawie prawdopodobnie razem ze starymi deskami, z których Marian Kołodziej stworzył imitację wagonu bydlęcego, przewożącego do Auschwitz więźniów. Problemy z tym insektem są na tyle poważne, że franciszkanie zdecydowali się zaapelować o pomoc. Podczas publicznej zbiórki udało się zebrać do tej pory niemal pięć tysięcy złotych, ale to tylko część potrzebnej kwoty.

Najbezpieczniejszą metodą walki z kołatkiem jest specjalny żel, który wnika 20 centymetrów w głąb drewna i niszczy zarówno kołatka, jak i jego larwy. Koszty takiej dezynsekcji, którą miałaby poprowadzić firma konserwująca również eksponaty obozu KL Auschwitz, to około dwudziestu tysięcy złotych.

Trwa publiczna zbiórka na stronie zrzutka.pl nazywa się "Ratowanie wystawy byłego więźnia Auschwitz Mariana Kołodzieja w Harmężach". Można również wpłacić pieniądze bezpośrednio na konto franciszkanów - potrzebne dane znajdziemy na harmeze.franciszkanie.pl.

 

 

Martyna Masztalerz/wm
 


 


 

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię