Pieniądze za głosy?
Od początku zwycięski projekt wzbudzał spore emocje. Najpierw okazało się, że jego autorzy mieli płacić ankieterom za zbieranie głosów mieszkańców. Przypomnijmy, propozycja zakładała przeprowadzenie lotów szkoleniowych i widokowych oraz zakup trzech szybowców. Wynajęci ankieterzy za zdobycie 215 głosów mieli otrzymać 1000 zł. Propozycja pracy dla ankieterów pojawiła się na jednym z portali ogłoszeniowych.
Takie ogłoszenie można znaleźć w sieci. Screenshot.
Aeroklub Krakowski zaprzeczał, jakoby płacił ankieterom za zbieranie głosów. Jak podkreślał w czasie rozmowy z reporterem Radia Kraków Marek Michalec, wiceprezes Aeroklubu, zapłacono jedynie za akcję promocyjną. Michalec nie odniósł się jednak do treści ogłoszenia, w którym jest jasno napisane, że za zbieranie podpisów zostaną wypłacone pieniądze. Jak podkreślał, nie widział tego ogłoszenia, a Aeroklub chciał jedynie promować oraz namawiać do głosowania.
Listy poparcia czy głosy?
Następnie reporter Radia Kraków dotarł do osoby, za którą ktoś oddał głos. Pan Tomasz składał podpis poparcia pod projektem Skrzydła Krakowa. Z jego relacji wynika, że potem ktoś zagłosował za niego. "Na pikniku lotniczym podpisałem listę poparcia dla projektu Skrzydła Krakowa. Gdy później chciałem się zarejestrować na stronie krakowskiego budżetu obywatelskiego, okazało się, że profil o takich danych już istnieje. Gdy udało mi się odzyskać hasło, okazało się, że konto istnieje pod przekręconym nazwiskiem. To konto zostało utworzone 27 czerwca, czyli dwa dni po udostępnieniu danych. Wygląda na to, że ktoś zagłosował za mnie. Nikt jednak nie mówił mi, że za mnie zagłosuje" - podkreślał pan Tomasz.
Przeczytaj: Budżet obywatelski Krakowa 2016: coraz więcej kontrowersji wokół szybowców
WIĘCEJ O WYNIKACH BUDŻETU OBYWATELSKIEGO
(RK/ko)