W środę późnym wieczorem było naprawdę nieciekawie. Doszło do tego, że około 21.00 w rejonie Skomielnej Białej na "zakopiance" policja czasowo wstrzymała ruch, bo solarki nie mogły przedrzeć się przez zakorkowaną drogę. Zarówno ciężarówki, jak i nawet samochody osobowe nie radziły sobie na zaśnieżonej i śliskiej nawierzchni. Około drugiej w nocy opady ustały i solarki już sobie poradziły z problemem.

Wczorajsze popołudnie i wieczór to było coś naprawdę niewiarygodnego. Nastąpiła kumulacja nieszczęśliwych zdarzeń, niepowiązanych z sobą i nie do końca związanych z zimą.Miało to miejsce w całej Małopolsce.

Zaczęło się od śniegu, który spowodował ogromne korki w Krakowie. Potem nastąpiła niespodziewana awaria sieci energetycznej na krakowskich Grzegórzkach. Z powodu braku napięcia w sieci trakcyjnej, obie trasy z centrum Krakowa do Nowej Huty były nieprzejezdne. Zanim udało się zorganizować komunikację zastępczą, minęło trochę czasu. Po kilkudziesięciu minutach przywrócono ruch, ale za chwilę znowu brakło prądu. Efektem tych zawirowań był paraliż miasta i ogromne opóźnienia w rozkładach jazdy.

Kierowcy też utknęli, bo nie działała sygnalizacja świetlna. Nie świeciły latarnie uliczne. Pasażerowie w ciemnościach, w śniegu i na wietrze próbowali dostać się jakoś do domu.

Przez awarię sieci energetycznej nie było też prądu w mieszkaniach. 1800 mieszkań na Grzegórzkach i Dąbiu było bez prądu przez dwie godziny. Kiedy prąd do tych mieszkań już wrócił, doszło do kolejnych awarii, ale w innych miejscach Małopolski. Te awarie miały już związek z warunkami atmosferycznymi.

Jakby tego było mało, także późnym popołudniem w godzinach szczytu, doszło do niespodziewanego zdarzenia na "zakopiance" między Krakowem a Myślenicami. Kierowca zmarł za kierownicą w czasie jazdy i uderzył w bariery. Droga przez ponad godzinę była zablokowana. Później nastąpiły opisywane wyżej obfite, wieczorne i nocne opady.

 

 

 

 

(Maciej Skowronek/ko)