Są drogie i wywołują protesty. Trzy z pięciu planowanych w Małopolsce spalarni śmieci nie miałyby czego spalać. To, o czym mówiło się od dawna, znajduje potwierdzenie w dokumentach. Z projektu programu gospodarki odpadami województwa na lata 2016-2022 wykreślono instalacje w Chrzanowie, Gorlicach i Tarnowie. Po przeliczeniu okazało się, że mieszkańcy produkują o 18 procent mniej odpadów, niż przewidywano w programie uchwalonym w 2012 roku. Dlatego województwo będzie obsługiwała otwarta pod koniec ubiegło roku spalarnia w Krakowie i powstająca instalacja w Oświęcimiu. Więcej kontrowersji wywołuje jednak rezygnacja z podziału Małopolski na cztery śmieciowe regiony.
Wykreślenie tarnowskiej spalarni śmieci z programu nie jest zaskoczeniem dla prezydenta Romana Ciepieli. Jak przypomina, minister środowiska już w 2014 roku przekonywał władze miasta, że w regionie powstaje zbyt mało śmieci, żeby budować spalarnię odpadów. Minister przestrzegał, że taka inwestycja może mieć problem z dofinansowaniem.
Wtedy jednak do gry włączyła się Grupa Azoty, proponując, żeby inwestycja powstała na terenie tarnowskich zakładów. To według spółki miałoby być dużo tańsze i korzystne zarówno dla miasta jak i zakładów. Pomysł chwalili specjaliści, ale z dużą ostrożnością podeszły do niego władze Tarnowa. Dzisiaj wicemarszałek Wojciech Kozak podkreśla w rozmowie z Radiem Kraków, że ministerstwo nie zgodziłoby się na dofinansowanie instalacji na terenie zakładów, bo i bez spalarni Azoty produkują więcej energii niż potrzebują i już teraz sprzedają ciepło miastu.
Prezydent Ciepiela przypomina w rozmowie z Radiem Kraków, że MPEC zdobył decyzję środowiskową dla budowy tarnowskiej spalarni śmieci. "Ale nie ma żadnych przesłanek ekonomicznych, żeby kontynuować tę budowę".
- Nie tylko zresztą w Tarnowie, ale też w Chrzanowie czy Gorlicach - dodaje wicemarszałek Wojciech Kozak. "Śmiem twierdzić, że dwie spalarnie, które w tej chwili są proponowane w programie, czyli w Oświęcimiu i Krakowie, będą walczyły o śmieci". Kozak podkreśla, że chodzi nie tylko o przeszacowanie ilości śmieci, ale też o to, że odpady przetwarzalne takie jak plastik czy papier znalazły w większej ilości nabywców i nie trafiałyby do spalania. A trzeba też pamiętać, że tylko 30 procent zebranych śmieci może zostać poddana termicznemu przekształceniu.
Jeden region śmieciowy. Szansa czy gwóźdź do trumny regionalnych sortowni?
Prezydenta Tarnowa bardziej od rezygnacji z budowy spalarni niepokoi planowane odstąpienie z podziału Małopolski na cztery regiony śmieciowe. Do tej pory np. śmieci z regionu tarnowskiego powinny trafiać do Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych położonych w tym regionie. "Rezygnacja z podziału na regiony w praktyce oznaczałaby to, że każda gmina będzie mogła utylizować odpady w dowolnej instalacji na terenie całej Małopolski. Zacznie się zatem pewna gra rynkowa i przewożenie odpadów na duże odległości np. z Szerzyn do Oświęcimia. To może podnieść koszty transportu, a z drugiej strony obniżyć rentowność takich instalacji. "Będą one poddane bardzo dużej presji konkurencyjnej" - przekonuje Roman Ciepiela.
Chodzi o to, że np. gminne spółki decydowały się na budowę RIPOK-ów, bo miało im to gwarantować strumień odpadów z danego regionu. Roman Ciepiela podkreśla, że w przypadku zrezygnowania z tego podziału "pojawiają się problemy nawet z egzystencją takich instalacji". Dlatego podczas konsultacji projektu wojewódzkiego programu Tarnów będzie zgłaszał swój sprzeciw dla rezygnacji z podziału na regiony.
Tyle, że jak przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków burmistrz Myślenic Maciej Ostrowski, obowiązujący podział jest fikcją, co myślenicki Zakład Utylizacji Odpadów za 47 milionów złotych przypłacił niemal bankructwem. Teoretycznie powinny tam trafiać śmieci z powiatu myślenickiego oraz limanowskiego. Za niestosowanie się do tych założeń grożą kary. Jak jednak podkreśla Ostrowski, jest to tylko teoria. Jego zdaniem zezwolono na powstanie zbyt dużej ilości zakładów i w żaden sposób nie egzekwowano konieczności wywożenia śmieci do wcześniej wskazanych instalacji jak np. tej w Myślenicach.
"Składaliśmy skargi, jeździliśmy do ministerstw. Nie dawało to żadnego skutku. Doszło do dramatycznych sytuacji w naszym RIPOK-u. Dzisiaj możemy powiedzieć, że w obliczu tego, że nikt nie przestrzega i nie egzekwuje nieprzestrzegania regionów, jesteśmy za tym, żeby Małopolska była jednym regionem. Wtedy będzie decydował rynek i będziemy mogli startować w przetargach we wszystkich regionach". Burmistrz Myślenic nie boi się walki cenowej, bo jak podkreśla firmy, które zaniżyły ceny po wejściu nowej ustawy śmieciowej "wykrwawiły się i przestało im się to opłacać". "Cena zaczyna się normalizować i zaczyna być coraz bardziej realna, rosną też wymagania mieszkańców, którzy chcą usług na odpowiednim poziomie" - zauważa Maciej Ostrowski.
Także wicemarszałek Kozak przekonuje, że nie ma co wieścić upadku instalacji śmieciowych po rezygnacji z podziału na regiony, bo jego zdaniem nadal kluczową kwestią będzie bliskość dowozu śmieci. Jak zaznacza Wojciech Kozak, projekt programu gospodarki komunalnej województwa małopolskiego na lata 2016-2022 będzie teraz konsultowany i powinien zostać przyjęty przez Sejmik do końca roku.
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z
opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 –
recepcja), a także na nasz profil na
Facebooku oraz
Twitterze
Radio Kraków informuje,
iż od dnia 25 maja 2018 roku wprowadza aktualizację polityki prywatności i zabezpieczeń w zakresie przetwarzania
danych osobowych. Niniejsza informacja ma na celu zapoznanie osoby korzystające z Portalu Radia Kraków oraz
słuchaczy Radia Kraków ze szczegółami stosowanych przez Radio Kraków technologii oraz z przepisami o ochronie
danych osobowych, obowiązujących od dnia 25 maja 2018 roku. Zapraszamy do zapoznania się z informacjami
zawartymi w Polityce Prywatności.