Po serii wybuchów w Brukseli straż graniczna wzmacnia kontrole na lotniskach na terenie całego kraju - w tym w Krakowie. I apeluje do do podróżnych o szczególną ostrożność. "Zawsze o to apelujemy, a teraz szczególnie, by pasażerowie pilnowali swoich bagaży i nie zostawiali ich bez opieki" - mówi Agnieszka Golias ze straży granicznej.
Pierwszy atak miał miejsce przed godziną 8 rano na lotnisku Zaventem w belgijskiej stolicy. Z dotychczasowych informacji przekazanych przez prokuraturę wynika, że w podwójnej eksplozji zginęło 13 osób, a co najmniej 35 zostało rannych. Śledczy uważają, że sprawcą przynajmniej jednej z eksplozji był zamachowiec samobójca.
Około dwóch godzin później doszło do wybuchów na stacji metra Maelbeek w pobliżu instytucji unijnych. Premier Belgii Charles Michel poinformował, że w ich wyniku zginęło 15 osób. Potwierdził również, że wydarzenia na lotnisku i w metrze to zamachy. "To czarny dzień dla naszego kraju" - mówił na konferencji prasowej. "Obawialiśmy się, że to się wydarzy" - przyznał Michel.
Według belgijskiego publicznego nadawcy VRT, liczba ofiar zamachów terrorystycznych w Brukseli wzrosła do 34, z czego 20 osób zginęło w metrze, a 14 na lotnisku.
Sprawcą jednej z dwóch eksplozji na lotnisku w Brukseli był najpewniej zamachowiec samobójca - potwierdził we wtorek belgijski prokurator federalny. Wszystkie trzy eksplozje na lotnisku i w metrze były jednak atakami terrorystycznymi - dodał.
"Na razie jest za wcześnie, by podać dokładna liczbę ofiar. Priorytetem jest udzielenie pomocy rannym, wśród których są ciężko ranni" - powiedział.
W całej Belgii wprowadzono najwyższy, czwarty stopień zagrożenia terrorystycznego. Lotnisko w Brukseli ewakuowano i zamknięto. Drogi dojazdowe zostały zablokowane dla normalnego ruchu. Nie kursuje metro, wstrzymano także ruch autobusów i tramwajów, zamknięto główne stacje kolejowe.
Rządowy sztab kryzysowy wydał komunikat do mieszkańców, by zostali w domach albo w pracy i nie wychodzili na zewnątrz. Także Komisja Europejska wydała takie zalecenie dla swoich urzędników.
Komentatorzy nie mają wątpliwości, że wydarzenia w Brukseli to skoordynowane ataki terrorystyczne. Doszło do nich kilka dni po obławie na domniemanego koordynatora ubiegłorocznych zamachów w Paryżu Salaha Abdeslama, który został pojmany w piątek w brukselskiej dzielnicy Molenbeek.
Departures hall at #Zaventem airport in #Brussels following the blasts https://t.co/GE3EodLGV1 https://t.co/jkPwo1GR2w
— BBC Breaking News (@BBCBreaking) 22 marca 2016
"Polska jest w tej chwili krajem bezpiecznym - zapewniła premier Beata Szydło po wtorkowym posiedzeniu Rządowego Centrum Bezpieczeństwa zwołanym w związku z zamachami w Brukseli. Jak mówiła, nie ma powodu, żeby wprowadzać podwyższony stopień bezpieczeństwa, ale będą prowadzone kontrole. "Musimy być solidarni w takich chwilach, ale poza solidarnością, której bardzo potrzebujemy, potrzebne są też skuteczne działania" - podkreśliła premier.
"Dzisiaj zebraliśmy się w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa, by ocenić sytuację i podjąć decyzję co do bezpieczeństwa naszego państwa" - mówiła szefowa rządu. "Mogę zapewnić naszych obywateli, że są bezpieczni" - podkreśliła premier. "Wszystkie służby działają, są w pogotowiu, będą wzmożone kontrole tam, gdzie powinno się to odbywać, w miejscach komunikacji, na dworcach, na lotniskach po to, żebyście państwo czuli się bezpieczni" - mówiła.
"W tej chwili Polska jest krajem bezpiecznym, nie ma podstaw do tego, by wprowadzać podwyższony stopień bezpieczeństwa" - podkreśliła.
Jak jednak dodała, jeżeli sytuacje będzie tego wymagała, kolejne posiedzenie RCB odbędzie się jeszcze we wtorek. Zapewniła, że wszystkie służby są w pogotowiu i dbają o bezpieczeństwo.
Posiedzenie Rządowego Centrum Bezpieczeństwa zostało zwołane w związku z zamachami w Brukseli.
O niezwykłym szczęściu może mówić małżeństwo z Tarnowa. Mieli lecieć do Peru na wyprawę życia. W Brukseli mieli się tylko przesiąść na inny samolot. Chwilowo nie ma nawet możliwości opuszczenia pokoju hotelowego.
"Strach jest rzeczywiście duży" - mówi tarnowianin Leszek Kępiński i dodaje - "Nad nami cały czas krążą helikoptery, praktycznie każde skrzyżowanie obstawione jest policją i wojskiem. Ulice Brukseli patrolowane są bez przerwy przez policję. W wyniku wybuchu metro jest pełne dymu. Z poszczególnych wejść do metra utalniają się smugi dymu".
Tarnowianin przyznaje, że w skutek omyłkowej rezerwacji biletu przylecieli do Brukseli dzień wcześnej niż planowali. Być może to uratowało im życie. Bo zgodnie z pierwotnymi ustaleniami ich samolot miał lądować we wtorek o godzinie 8 rano. Czyli mniej więcej w czasie detonacji na lotnistku.
(Karol Surówka/Marcin Golec/PAP/ko)