Zapis debaty pomiędzy kandydatami do Sejmu: Stanisławem Rydzoniem (Zjednoczona Lewica) i Robertem Maciaszkiem (PO).

 

Sonda: 216

 Stanisław Rydzoń: W sobotę w Świnnej Porębie na zaporze odbyło się kolejne otwarcie zapory wraz z infrastrukturą towarzyszącą. 4 lata temu, tuż przed wyborami, przedstawiciele PO też otwierali tę zaporę. Wszyscy wiemy, że wiele rzeczy trzeba tam jeszcze zrobić, brakuje prawie 80 milionów. Po co to wszystko było? To zagranie związane z kampanią? Od takich spotkań prac nie przybywa. Jest pan reprezentantem PO. Po co było to spotkanie w sobotę?

Robert Maciaszek: To był jeden z ostatnich etapów budowy zapory w Świnnej Porębie. Otwarto koronę zapory, zakończona została inwestycja hydrotechniczna. To oznacza, że jakby teraz była powódź to zapora spełni swoją funkcje zabezpieczenia Krakowa i innych miast znajdujących się poniżej zapory na terenie rzek Wisła i Skawa. Ta najważniejsza funkcja zapory już może być realizowana. Prawda, że brakuje jeszcze 73 milionów. Najdroższa jest droga na terenie gminy Mucharz i na zabezpieczenie osuwisk. Na zabezpieczenie osuwisk pieniądze są zarezerwowane w narodowym funduszu ochrony środowiska, który ma specjalny program w tym celu. Pozostałe środki do końca roku zostaną znalezione. Takie są zapewnienia ministrów. Chodzi o dokończenie drogi i zabezpieczenie osuwisk. Najważniejsze, że zapora już swoją funkcję będzie wypełniać. Teraz została otwarta ta najważniejsza część. Ta inwestycja kosztowała już ponad 2 miliardy. To ćwierć wieku trwania inwestycji. To nie jest dom jednorodzinny, który można otworzyć i zamieszkać. Jest masa etapów inwestycji. Najgorsze już za nami. Z tego jesteśmy dumni.

S.R: W 2010 roku, w trakcie powodzi ta zapora już spełniła swoje zadanie. Było to 5 lat temu.

R.M: Wie pan jakie miał kłopoty wojewoda jak wydał tę decyzję.

 

R.M: Mam pytanie dotyczące ostatniej konwencji Zjednoczonej Lewicy. Wasza nowa liderka, Barbara Nowacka zapowiedziała, że wprowadzicie podatek katastralny od nieruchomości. Jest pan prawnikiem. Wie pan co to oznacza. Dzisiaj Polacy płacą podatek od nieruchomości. Płaci się od powierzchni. To do kilkuset złotych w skali roku. Podatek katastralny oznacza wprowadzenia podatku od wartości nieruchomości. To uderzy w najuboższych, którzy żyją w kamienicach. Powierzchnia może być mała, ale wartość wielka. Zamiast kilkuset złotych będziemy mówili o kilku tysiącach w skali roku. Jak wy, jako partia lewicowa, wprowadzacie na sztandarach ten podatek, który uderzy w najuboższych?

S.R: Nie doczytał pan danych dotyczących tego podatku. Pani Barbara Nowacka powiedziała, że podatek katastralny tak, ale od majątku 5 milionów złotych.

R.M: Mam cytat dokładny. „Wprowadzimy podatek katastralny od nieruchomości, przywrócimy podatek spadkowy, zwiększymy kwotę wolną od podatku do 21 tysięcy złotych”.

S.R: Gwarantuje panu, że w naszym programie jest mowa o 5 milionach złotych. Chodzi o bogatych ludzi. Do 5 milionów nie będzie takiego podatku. Proszę sprawdzić.

R.M: Źródłem to wasza oficjalna strona internetowa.

S.R: Mogę panu przekazać dane po debacie, że chodzi o 5 milionów złotych. Jak chodzi o podatek spadkowy to jest mowa też o 5 milionach. Chodzi o ludzi bogatych. Przecież to byłby cios samobójczy. To jest od 5 milionów majątku. Znam istotę podatku katastralnego. Ten podatek uderza w bogatych. Chodzi o place, budowle. Chodzi o 5 milionów.

R.M: Cytowałem stronę internetową Zjednoczonej Lewicy.

S.R: To niedoinformowanie.

 

S.R: Pan jest od roku posłem. Podoba mi się pana praca w Sejmie. Przeglądałem pana dane. Podoba mi się to. Oby pan się dostał do Sejmu. Coś mi jednak nie pasuje. Poinformował pan swoich wyborców, że zabiegał o wsparcie ratunkowej odbudowy klasztoru i kościoła ojców Bernardynów w Alwerni po pożarze w 2011 roku. W 2012 roku poseł Arkit informował mieszkańców gminy Alwernia, że załatwił środki w ministerstwie kultury. Minister kultury przyznał w 2012 roku 3 miliony 750 tysięcy, wojewoda pół miliona. Jak mógł pan załatwić coś zanim został pan posłem?

R.M: Dziękuję za to pytanie. Mogę się pochwalić działalnością dla okręgu. Prawdą jest jedno i drugie pana zdanie. Pożar w klasztorze był w 2011 roku. Wywołał olbrzymie straty. Pierwsza dotacja ministra kultury była dzięki posłowi Arkitowi. To były 3 miliony na prace ratunkowe zaraz po pożarze. W maju bieżącego roku byłem w klasztorze z premier Ewą Kopacz. Pani premier zobaczyła jak to wygląda. Tam trzeba jeszcze milionów, żeby osuszyć ściany, odbudować ołtarze i zabezpieczyć klasztor. Po spotkaniu udało się załatwić dodatkowe 975 tysięcy złotych. Pani Kopacz przekazała te pieniądze z rezerwy celowej w czerwcu do ministra kultury a minister przekazał te pieniądze na osuszanie ścian i ratowanie ołtarza głównego. Dzisiaj można się tam przejechać i zobaczyć rusztowania i prace, które są w trakcie. Do końca roku te pieniądze muszą być spożytkowane. Te 975 tysięcy nie wystarczy na wszystko. Trzeba odrestaurować organy, nie wszystkie ołtarze zostaną wyremontowanie. Potwierdzam, staraniami posła Arkita i moimi, udało się pieniądze pozyskać.

 

R.M: Wrócę do tego samego cytatu. Nie mogę zrozumieć, że mamy do czynienia w kampanii z licytacją. Na naszej ostatniej konwencji Janusz Lewandowski wspominał, że przynosi się schematy z samorządu, czyli głos za flaszkę. PiS obiecuje kwotę wolną 8 tysięcy a Zjednoczona Lewica mówi o 21 tysiącach. Ta kwota jest tylko rozwiązaniem, które wspiera bogatych. Ci najubożsi dziś płaca małe podatki, ze względu na różne ulgi. Oni mają zerowy albo ujemny PIT. Kwota wolna od podatku nie pomaga. Dlaczego Lewica wprowadza rozwiązanie podatkowe, które nie pomaga najuboższym? Inaczej robi PO. Jesteśmy w tym zakresie bardziej lewicowi od was.

S.R: Jestem prawnikiem i podatkowcem. Problem w tym, że nie zmienia się tabeli podatkowej od lat. Odkąd rządzi PO, cały czas jest ta sama kwota.

R.M: To coś innego niż kwota wolna...

S.R: Moment. Badania wskazują, że zwiększa się strefa ubóstwa. Jak ktoś, kto posiada przychody, będzie płacił podatek później niż płaci teraz to oznacza, że zostanie mu kilkaset złotych dodatkowo w kieszeni. We wszystkich krajach Europy ta kwota wolna od podatku jest wiele razy większa niż w Polsce. Nie można powiedzieć, że to działanie dla bogatych. Jak ktoś ma małe dochody i wchodzi później do opodatkowania to zostają mu środki. Do pewnego poziomu dochodu nie powinno się płacić jakichkolwiek podatków. Lepiej powinno być zapewnione minimum życiowe na potrzebne wydatki. Dopiero potem można mówić, żeby ta osoba weszła w opodatkowanie. Wiele osób nie korzysta z ulg, bo nie mają dochodów. To nie tylko nasz postulat. Podniesienie tej kwoty jest niezbędne. Nie przekona mnie pan. To warunek sprawiedliwego państwa.

R.M: Nie zrozumieliśmy się. Kwota wolna od podatku nie ma nic wspólnego z kosztami uzyskania przychodu. Po drugie stwierdził pan, że są ludzie, którzy nie korzystają ze zwolnień podatkowych, bo nie mają dochodów, ale na Boga. Oni nie skorzystają też z kwoty wolnej od podatku. Kwota wolna od podatku to kwota wolna od podatku, który byśmy zapłacili od naszych dochodów. Te dochody trzeba mieć. Wiele rodzin w Polsce płaci zerową albo ujemną stawkę PIT, bo podnieśliśmy zdecydowanie ulgi podatkowe na 2 i kolejne dziecko. Nasza polityka idzie w kierunku wspierania rodzin. Jest rodzina czy związek z dziećmi. Wspieramy ich obniżając kwestie podatkowe. Wy proponujecie zwiększenie kwoty wolnej od podatku. Co da to tym ludziom, którzy podatku już nie płacą?

S.R: Pana wypowiedź jest skażona liberalnym podejściem. Problem w tym, że albo się opóźnia wejście do podatku dochodowego, albo się z góry wskazuje, że do określonej kwoty nie wchodzi się w opodatkowanie. Albo jedna forma, albo druga. Nie wszystkie rodziny posiadają dzieci a są ubodzy. Trzeba też myśleć o rolnikach, którzy są wyłączeni z możliwości skorzystania z ulgi na dzieci, bo nie płacą podatku dochodowego. Sprawa jest skomplikowana. Niemniej nie zaprzeczy pan, że duża grupa ludzi w Polsce mogłaby uzyskać dodatkowe środki jakby państwo zrezygnowało z opodatkowania ich podatkiem dochodowym.

 

S.R: Nawiązuję do pana pytania. Pani premier ogłosiła plan zlikwidowania składki na ZUS i NFZ. Przejrzałem wszystkie media i wszyscy są w osłupieniu. Ktoś oszalał. Nawet Olejnikowa czy Piasecki wypowiadają się, że to jest nierealne. W tej chwili na świadczenia i emerytury ZUS wypłaca 250 miliardów. Te pieniądze chce się przerzucić na PIT. PIT-u państwo ściąga 45 miliardów. Chcecie podwyższyć pięciokrotnie PIT, żeby zaspokoić likwidację składki na ZUS i NFZ.

R.M: Wręcz przeciwnie. Obniżamy PIT. Proponujemy inaczej niż ZL i PiS wsparcie przede wszystkim rodzin. Proponujemy, żeby podatek dochodowy rozbijać na wszystkich członków rodziny. Jak będzie 2 rodziców i 2 dzieci to ich dochody będą dzielone na 4. Schodzimy do 10% w PIT dla takich rodzin. Co z likwidacją składek na ZUS czy NFZ? Pracownik i pracodawca nie będą musieli tych składek odprowadzać. Bierze to na siebie państwo. Będziemy płacić jeden podatek i to będzie od tych 10% maksymalnie, dla osób najwięcej zarabiających do 39%. Dzisiaj realna stawka podatkowa dla tych osób to 43%. Na tym rozwiązaniu skorzysta 97% obywateli tego kraju. Dla 3% osób z olbrzymimi dochodami będzie inaczej. Dla reszty to obniżenie podatków. W PIT nie będziemy odpisywać składek na ZUS i NFZ. Zrobi to dla nas państwo. Ta propozycja oznacza koszty dla budżetu, ale to jest wyliczone na 10 miliardów złotych w obecnym stanie prawnym. Wierzymy, że dzięki temu uda się wyciągnąć ludzi z szarej strefy, czyli ta kwota 10 miliardów powinna być mniejsza.

S.R: Z PIT zbieramy rocznie 50 miliardów. Pan mówi, że się obniży. ZUS wypłaca rocznie 250 miliardów. Jak państwo przejmie obowiązek 250 miliardów to skąd przy posiadaniu 50 miliardów to zapłaci?

R.M: Podatek dochodowy PIT to coś innego niż świadczenia, które wypłaca ZUS. Nie chodzi o emerytury i renty. Mówimy o podatku dochodowym od osób fizycznych.

 

R.M: Znam pana wrażliwość. Pomagał pan społeczności romskiej. Co pan sądzi o Leszku Millerze i jego zgodzie i zaangażowaniu na torturowanie więźniów w tajnych bazach CIA? Widać konflikt liderów ZL co do odpowiedzialności za to co się działo w tych bazach. Pan jest prawnikiem i osobą wrażliwą. Jakie jest pana zdanie w tym zakresie?

S.R: W 2011 roku, kiedy nastąpił atak na WTC, ktokolwiek by w Polsce rządził, zrobiłyby dokładnie to samo co Leszek Miller. Wyrażono zgodę, żeby w określonych miejscach powstały amerykańskie bazy. Nie wiedzieliśmy co tam się będzie działo. Polska nie miała bezpośrednio nic wspólnego z tym, że tam torturowano ludzi. Trzeba zacytować słowa Millera. Ci ludzie, którzy tam przebywali, dokonali wielu morderstw. Polska nie torturowała tych ludzi swoimi rękoma. Każdy, ktokolwiek by rządził, i tak by zrobił to samo. Także wasz rząd by to zrobił. Po kilkunastu latach każdy jest mądry. Nikt o tym nie wiedział. Amerykanie robili co robili. Stawianie zarzutów premierowi Millerowi, że ma krew na rekach jest absurdalne. Tyle. Znam też za mało szczegółów. Kieruję się opinią publiczną i wypowiedziami zainteresowanych.