Jej zdaniem wczoraj spotkał się kolos z maleństwem. "Mam nadzieję, że Andrzej Duda chce się uczyć, mam nadzieję, że to zdolny człowiek i w polityce może zrobić coś dobrego" - mówiła europosłanka w Radiu Kraków. To była pierwsza debata telewizyjna obu kandydatów, kolejna w czwartek. Druga tura wyborów odbędzie się w niedzielę.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z europosłanką PO, Różą Thun.

Wierzy pani, że prezydent Komorowski przekonał wczoraj do siebie tych niezdecydowanych, bo chyba o to chodziło?

- Chodziło o porządną debatę.

 

Była porządna?

- Była super. Wypowiedzi Komorowskiego były super.

 

Andrzeja Dudy nie?

- Były o tyle super, że było widać kontrast między mężem stanu, doświadczeniem a uczniakiem.

 

Jak to jest, że od razu po debacie Beata Szydło napisała na Twitterze, że wygrał Andrzej Duda?

- Myślę, że ona nie słuchała.

 

Na pewno słuchała.

- To dziwne. Może też powinna się pouczyć. Mówiąc serio, chciałabym, żeby pan Duda się uczył. To zdolny człowiek. W polityce może coś pozytywnego zrobić. Taka debata to szansa na poważną wymianę zdań. Prezydent nas reprezentuje. Tu spotkał się kolos z maleństwem.

 

Prezydent przekonał niezdecydowanych? Szacuje się, że jest ich kilkanaście procent.

- Jeśli oni są niezdecydowani i oglądają taki program, żeby się dowiedzieć, z kim mają do czynienia to ich przekonał. Jak oglądamy debatę z założeniem, a ci niezdecydowani tego nie robią, to mogło to ich przynajmniej zainteresować. Nie chodzi tylko o uśmiechy na ulicach. Ważna jest treść w mowie i w mowie ciała. Chodzi o poważne traktowanie widza, dostarczenie mu informacji. Ja się czułam poważnie traktowana przez Bronisława Komorowskiego.

 

Dlaczego ciąg dalszy kampanii opiera się na miastach, gdzie wygrywał a nie na Polsce powiatowej?

- To nie jest do mnie pytanie. Polska powiatowa też jest ważna. Na spotkanie w Krakowie są zaproszone powiaty. Trudno dojechać w tak krótkim czasie do każdego powiatu. To spotkanie w Krakowie jest także powiatowe. Polska powiatowa przyjeżdża do Krakowa. Chrzanów nie jest wielkim miastem, tam też będzie okolica. Ta debata dalej się toczy.

 

Mówiła pani, że Andrzej Duda to uczeń, ale nie jest to frustrujące, że Bronisław Komorowski tak się z nim męczy?

- Frustracja to nie jest bliskie mi uczucie. To jednak zastanawiające. Obserwuję pana Dudę w Parlamencie Europejskim. Na sali plenarnej jego wypowiedzi to krytyka Polski. To nie jest zajęcie w Europarlamencie szanowane. To nie robi dobrego wizerunku. My lubimy takie zaczepki. Obserwując kampanię myślę, że powinniśmy rozmawiać merytorycznie a nie na zaczepkach.

 

Bardziej agresywny był wczoraj Bronisław Komorowski.

- Nie zgodzę się. Agresją nazywam wycieczki osobiste. Pan Komorowski rzucał na stół poważne argumenty i obalał to co mówił pan Duda.

 

Straszenie prezesem, przypominanie o blokowaniu etatu na UJ...

- To twarde fakty. Na najbliższej sesji w PE będzie pan Duda? On tam też blokuje miejsce. 9 lat blokowania etatu na UJ to fakt. To nie inwektywa. To, że pan Duda jest w rękach pana Kaczyńskiego, to historia znana. Pan Komorowski powiedział, że on nie ma nad sobą prezesa, mówił o sobie. Widać w nim potęgę. To człowiek, którym kierować się nie da. On jest za silny. Prezydent Komorowski nie oferuje rozrywek lekkiego rodzaju, jak śpiewanie i tańczenie. Jest dobrze przygotowany merytorycznie.

 

W zeszłym tygodniu Donald Tusk i posłowie PO mówili, że prezydent jest jaki jest, ale to dobry człowiek.

- Tak nie mówił. Czytałam te wpisy. Donald Tusk mówił, że prezydent jest bardzo dobry, ale nie jest człowiekiem, który biega ze słodkim uśmiechem. On nie sprzedaje siebie. To widać po spotach. Jedni są ustawieni i wypudrowani a inni są jacy są. Komorowski nie jest wypudrowany, ale walczy o Polskę. On całe życie nie zajmował się sobą. To wychodzi w kampanii. Ja na przykład zawsze noszę szaliki. Często ktoś mówi, że widział mnie wczoraj w telewizji i zapamiętał tylko szalik. Tak jest w kampanii. Ta pomadka z zewnątrz jest ważna.

 

Powinniśmy przyjmować uchodźców z Afryki północnej czy nie?

- Na pewno powinniśmy to rozwiązać wspólnie z innymi krajami UE. To padło z ust prezydenta.

 

Powinniśmy zgodzić się na limity i przyjąć 2000 uchodźców?

- Powinniśmy przyjąć wspólną politykę z UE i z nimi rozmawiać. Limity dotyczą też naszych wschodnich sąsiadów – Białorusi, Ukrainy i Rosji. W limitach się mieszczą też ludzie, których napływ jest do nas ogromny.

 

Jak słyszymy, że wśród uchodźców są przedstawiciele ISIS to?

- Trzeba sprawdzać, kto to jest. Europa jest otwarta na uchodźców, nie przestępców. Zgadzam się ze słowami prezydenta, problemy musimy rozwiązać wspólnie.