Zapis rozmowy Jacka Bańki z prof. Bogdanem Szlachtą z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego i dr. Andrzejem Nowakowskim, szefem wydawnictwa Universitas i publicystą Gazety Wyborczej"
Odbudowa wspólnoty razem – te słowa padały najczęściej podczas prezydenckiego orędzia. Podziały były podkreślane co chwilę. Ta misja jest do wykonania w ciągu 5-letniej prezydentury?
Prof. Bogdan Szlachta: Pytanie to wiążemy z nową kadencją prezydenta RP, który zdolności do pojednania Polaków oczywiście nie ma. Sądzę, że w wypowiedzi prezydenta jest przekaz dotyczący ewentualnego wzmocnienia debat, ale bez funkcjonujących dotychczas podziałów i osłabienia języka, który wzmacniał napięcie między poszczególnymi grupami. Sądzę, że to przekaz do grup społecznych, ale i do partii politycznych, w tym tej, której członkiem prezydent ongiś był.
Mamy już zapowiedzi dwóch narracji: z jednej strony prezydent Duda będzie notariuszem politycznej vendetty, z drugiej może do dotknąć przemysł pogardy.
Dr Andrzej Nowakowski: Wydaje się, że należy życzyć, żeby mu się udało. Wszystkie tego typu przemówienia są na tym poziomie uogólnienia i oczywistych tez, że trudno tu dyskutować. Liczą się realia. Społeczeństwo jest zantagonizowane. Podział między PO a PiS jest ewidentny. Trudno nie definiować nowego prezydenta jako przedstawiciela jednej z partii. Nowy prezydent jest prezydentem owocem pewnego marketingu, dobrze prowadzonego. To nie jest ktoś, kto wchodzi do pałacu prezydenckiego z pełnym dorobkiem, który za nim stoi. Stoi za nim sprawny marketing, sprawna partia. Ale oczywiście należy mu życzyć wszystkiego dobrego…
Jakie są nadzieje, a jakie obawy?
Prof. Bogdan Szlachta: Znakomita większość spośród popierających Andrzeja Dudę wspomina ten okres, w którym Polacy jawili się - przynajmniej im - jako zjednoczeni wokół pewnych tradycyjnych odniesień, jasno wyartykułowanych autorytetów, które te odniesienia potwierdzały: dziedzictwo okresu międzywojennego, dziedzictwo Kościoła i zaborów. I, jak sądzę, to był pierwszy moment tradycjonalnego uwikłania, myślenia o wspólnocie, które tę wspólnotę miało konstytuować. Ta konstytucja miała być przenoszona z pokolenia na pokolenie. Takie typowe konserwatywne myślenie. Z drugiej strony problem państwowości Polski, która miała być mocno artykułowana, również niekiedy w sporze z Niemcami czy Francuzami. Podatność tego gruntu Andrzeja Dudy należy wiązać z przyzwyczajeniami do myślenia tradycjonalnego, ale i do momentów politycznych zawirowań, z którymi mamy do czynienia teraz.
Dr Andrzej Nowakowski: Oczywiście, że są nadzieje, ale podszyte pewną niepewnością. Powrót do wieku emerytalnego czy kwoty wolnej od podatku nasuwa pytanie, które stawiało wielu: „a kto za to zapłaci?”. Druga rzecz istotna: powołanie instytucji , która będzie zajmowała się polityką historyczną. Źle to widzę. Spór o historię w Polsce ma trochę inny wymiar niż spór o gospodarkę, gdzie pewne rzeczy da się policzyć. Spór o historię jest sporem namiętności i postaw, które jednak doprowadzają do dużych napięć. Jeżeli mamy mówić o polityce historycznej jak o jakimś narzędziu gry politycznej -jakoś nie widzę możliwości zakończenia działalności tego instytutu gigantycznym sporem, by nie powiedzieć awanturą.
Prezydent Duda włączy się w kampanię wyborczą i będzie udawał, że to nie jest kampania?
Prof. Bogdan Szlachta: Jeśli można odnieść się do wątków podniesionych przez prof. Nowakowskiego. Pierwszy - rzeczywiście zapowiedzi, które są formułowane tak jednoznacznie co do obniżenia wieku emerytalnego czy podniesienia kwoty wolnej od podatku – zależy od wyniku wyborów. Podobnie emocjonalne i gwałtowne spory będą się toczyły w odniesieniu do tego co nazwano polityką historyczną. Przekaz, który ja staram się zrozumieć, polega na osłabieniu wydobywania tych wątków z historii, które są krytyczne względem pewnych członków wspólnoty polskiej i wydobywania tych, które są bardzo istotne. W szczególności powiedzenie o tym, że Polacy zasadniczo z własnej inicjatywy nie byli nastawieni negatywnie do Żydów, a wręcz pomagali im. Wydobycie tego momentu miało być przedmiotem zabiegów, które nazywamy w cudzysłowie „polityką historyczną”.
Problemy wewnętrzne wobec których staje prezydent Andrzej Duda są niczym wobec tego, co stać się może w wymiarze międzynarodowym: uchodźcy z Południa, somalizacja Ukrainy.
Dr Andrzej Nowakowski: Zaczynamy mieć z tym problem, Węgry przecież budują już mur. A to co dzieje się pod kanałem La Manche – jak mają zachować się Polacy? To pewien rodzaj ambiwalencji. Z jednej strony mówimy, że w duchu chrześcijańskim należy przyjąć tyle ludzi, ile możemy. Z drugiej strony część elektoratu mówi „nie”, bo to zagrożenie, z którym np. nie potrafili poradzić sobie Francuzi. Prezydent, jeśli ma być jakimś głosem sumienia, będzie musiał podjąć gigantyczne próby zbudowania autorytetu słuchanego. Który będzie istotny na scenie politycznej, zwłaszcza po wyborach mocno podzielonej, a wręcz zdywersyfikowanej. Będziemy mieli parę ośrodków władzy, które w tej kwestii mają różne podejście. Będzie to rząd, prezydent, Episkopat w jakimś sensie, który zgłasza coraz większą ochotę do brania udziału w politycznym życiu Polaków. I wreszcie będzie to ośrodek władzy związany z Jarosławem Kaczyńskim, który właściwie jest cały czas na uboczu, ale dobrze wiemy, że jego głos jest niesłychanie istotny, a kompletnie pozbawiony oprawy instytucjonalnej.
Prof. Bogdan Szlachta: Pojawia się pytanie, czy doprowadzi to do przemian prawnych, nie tylko kulturowych. Uwzględnianiu pewnych obyczajów, które niosą ze sobą przedstawiciele środowisk chrześcijańskich. Polska musi się z tymi zagadnieniami zmierzyć. Zmierzyć z rzeczywistością polegającą na ustaleniu pewnych ilości osób, które miałyby być przerzucane, znajdujących się już na terytorium Unii Europejskiej. Musi się zmierzyć z niebezpieczeństwem ewentualnego exodusu z Ukrainy. Musi zmierzyć się z pewnym zagadnieniem teoretycznym: czy ta narracja z budowaniem wspólnoty ma wydźwięk etniczny czy polityczny? Czy ma wydźwięk polityczny, gdy mówi się o obywatelstwie czy właśnie etniczny, by nie powiedzieć nacjonalistyczny? Bo tu pojawia się wiele napięć, które mogą być przyczyną wielkiego sporu odbywającego się w Polsce.
Dr Andrzej Nowakowski: Polacy przede wszystkim będą musieli się zmierzyć z coraz większą tendencją izolacji Polaków na tle Unii Europejskiej. Mówimy o Unii Europejskiej jak o wspólnocie, głównie gospodarczej. Z drugiej strony mamy poczucie osobności, która uniemożliwia nam wzięcia odpowiedzialności za wspólnotę. Wspólnota europejska jest dobra dopóki płaci, oferuje nam kolejne transze euro. Jest pytanie zasadnicze, czy Polacy są w stanie z prezydentem na czele wziąć odpowiedzialność za te wszystkie zmiany, o których mówi prof. Szlachta. Czy jesteśmy przygotowani do bycia społeczeństwem wielokulturowym? Czy jesteśmy w stanie otworzyć granice dla uchodźców w imię wyższych wartości chrześcijańskich? To otwarcie granic po wstąpieniu do UE okazuje się dla nas łatwiejsze w sensie gospodarczym, ale czy w sensie mentalnym?