Wybory samorządowe - serwis specjalny

 

Zanim zapytam o sprawy szczegółowe, najpierw ogólna refleksja po tych pierwszych tygodniach Pana nowej funkcji…

 

Przede wszystkim ogromny zakres zadań – to pion, który obejmuje zagadnienia architektoniczne, urbanistyczne, czyli wydział architektury, geodezji, biuro planowania przestrzennego, wydział kształtowania środowiska i rozwoju/ wydział bardzo interdyscyplinarny, bo to również kwestia edukacji rozwoju miasta/. Przez trzy tygodnie wydaje mi się, jakbym pracował tu przez kilka lat, bo taka liczba zagadnień została już poruszona, że ten okres wydaje się dłuższy niż w rzeczywistości.

 

Jest Pan prawnikiem z wykształcenia, więc do języka prawniczego się odwołując – bliższa jest Panu zasada kontynuacji, czy dyskontynuacji, w sensie strategicznych projektów, nad którymi pracowała Elżbieta Koterba? Czy pochyla się Pan nad nimi, czy też główna rekomendacja była taka, żeby prezydentowi powiedzieć – odłóżmy to, zajmiemy się tym w nowej kadencji.

 

Nie, absolutnie nie byłem uprawniony do tego, żeby proponować panu prezydentowi Majchrowskiemu tego typu rozwiązania. Po pierwsze mój pobyt na tym stanowisku jest zbyt krótki i nie uzasadnia podejmowania radykalnych działań i ocen pracy moich poprzedników. Mogę podnieść kwestię związaną z uchwałą, która budziła wiele emocji, dotyczącą obszarów miasta cennych przyrodniczo…

 

Zielony masterplan?

 

Tak, to projekt, który przygotowała wiceprezydent Koterba, obejmujący 215 cennych przyrodniczo miejsc i już w tym momencie można mówić o sukcesie w odniesieniu do części tego planu, bo na poprzedniej sesji radni przyjęli pozytywną uchwałę co do przyjęcia projektu dla 170 miejsc, a to 4% powierzchni miasta.

 

Sprawą, która rodzi wiele pytań jest uchwała krajobrazowa, nad którą pracowała wiceprezydent Koterba z zespołem. Czy jest szansa, żeby ten dokument, bardzo obszerny, jeszcze w tej kadencji został uchwalony?

 

Prezydent zarekomendował Radzie Miasta, by pochyliła się nad projektem w sprawie rozpatrzenia uwag do uchwały krajobrazowej, ponieważ jest ona procedowana na tych samych zasadach co plan miejscowy. Jeżeli po wyłożeniu jej do publicznej wiadomości zostały złożone do niej uwagi, prezydent/ jeśli nie uwzględnił tych uwag/ ma obowiązek złożyć projekt uchwały o sposobie rozpatrzenia uwag pod obrady Rady Miasta.

 

Żadnej do tej pory nie uwzględnił?

 

Nie uwzględnił. Doszedł do słusznego stanowiska, że skoro od trzech lat były prowadzone bardzo intensywne prace nad projektem uchwały, który w sposób kompleksowy próbuje rozwiązać kwestie związane z ochrona naszej przestrzeni w zakresie kształtowania jego wyglądu poprzez reklamy, kwestie małej architektury, to trudno rozbijać cały kompleks zawarty w tej uchwale, poprzez uwzględnienie uwag.

 

Uwag jest bardzo dużo – aż 444 – co się z nimi stanie na najbliższej sesji Rady Miasta? Czy w ogóle radni zdążą wszystkie rozpatrzyć?

 

Trudno powiedzieć czy zdążą, my będziemy prezentować radnym te uwagi w formie 30 pakietów związanych z charakterem uwag. Żeby podjąć odpowiedzialną decyzję, czy uwzględnić uwagę, czy nie, najpierw trzeba się zapoznać z treścią.

Jak rozumiem, tylko i wyłącznie odrzucenie tych 444 uwag, dałoby szansę, by ten dokument w postaci przygotowanej przez magistrat, mógł zostać przyjęty?

 

Teoretycznie tak.

 

Gdyby choć jedna z uwag została przyjęta, to…

 

Biorąc pod uwagę charakter, że mamy analogiczną sytuację jak z procedowaniem planu przestrzennego, będzie konieczność ponownego wyłożenia takiego projektu do wiadomości publicznej, bo w pewnym sensie dokonujemy zmiany treści.

 

Ten projekt jest bardzo restrykcyjny, mówi o ochronie przestrzeni miejskiej przez np., odpowiednie lokowanie szyldów, tylko na terenie parteru, zakaz grodzenia nowych osiedli, zakaz wieszania reklam na płotach, krótki czas wieszania reklam na elewacjach remontowanych kamienic. Czy całość tego projektu Pan podziela?

 

To nie o to chodzi, czy podzielam, bo jest moje przygotowanie zawodowe , czyli to, że jestem prawnikiem. Moje prywatne odczucia związane z reklamami, czy ogrodzeniami w mieście, to jest zupełnie sprawa nieistotna. Dla mnie ważne jest to, że nad tym dokumentem pracowało wielu doświadczonych urbanistów i jestem głęboko przekonany, że materiał, który został wypracowany, głównie w biurze planowania przestrzennego, jest materiałem spójnym, który ma na celu uzyskanie zasadniczego efektu, który przyświecał autorom projektu uchwały, Przede wszystkim ustalenie zasad i warunków takiego gospodarowania na terenie miasta Krakowa obiektami małej architektury, tablic i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, aby można mówić o jednolitości, poszanowaniu ładu przestrzennego, uwzględnieniu specyfiki miasta i biorąc pod uwagę głos opinii publicznej.

 

Kolejnym ważnym tematem, który zmusza do ustosunkowania jest sprawa Wesołej – to teren, który szpital uniwersytecki ma zwalniać po przeprowadzce do nowej siedziby w Prokocimiu. Znamy szczegóły koncepcji planu miejscowego dla tego terenu – ma tam być m,inn. mała zabudowa, zabudowa mieszkaniowa na obrzeżach, zieleń w środku, pojawia się koncepcja zielonego klina, przedłużenia Ogrodu Botanicznego. Czy temu miejscu grozi niekontrolowana zabudowa?

 

W mojej ocenie absolutnie nie, bo ochrona tego terenu jest zapisana w studium uwarunkowań i zabudowania przestrzennego dla tego obszaru. To studium jest dokumentem podstawowym dla określenia zakresu rozwiązań urbanistycznych, przyjętych w planie. Uchwała przyjęta w 2017 roku jest kontynuacją ochrony tego terenu przed zabudową, która mogłaby zakłócić charakter tego miejsca. W tym studium mówi się wyraźnie o zachowaniu charakteru tego obszaru, ukształtowanego historycznie – duża liczba obiektów zabytkowych i zielony klin, będący buforem do Ogrodu Botanicznego, Zapoznałem się z tym planem i to plan o charakterze ochronnym.

 

Czy są uzasadnione obawy, że plan będzie można łatwo zaskarżyć, bo studium mówi, że ten teren to głównie funkcja usługowa, przewidująca budowę obiektów do 25 metrów, czy nie znajdą się inwestorzy, którzy będą chcieli z tego zapisu skorzystać?

 

W mojej ocenie te zapisy są dość precyzyjne i bardzo ciężko jest podważyć plan miejscowy w sytuacji, w której nie jesteśmy w stanie wykazać rozbieżności z zapisami studium. Jeżeli w studium jest mowa, że dopuszcza się zabudowę do 25 metrów, to w planie miejscowym nie ma korzystania z maksymalnych wskaźników, jakie dopuszcza studium, ale takich jakie mają na celu ochronę wartości tego miejsca. Prace są prowadzone pod tym kątem, żeby przede wszystkim zabezpieczyć ten teren i jest to odpowiedź na oczekiwania mieszkańców, którzy mieli okazje wyrazić swój pogląd na temat tej koncepcji na spotkaniu w ubiegłym tygodniu.

 

Szpital Uniwersytecki szacuje wartość tego terenu na 400 milionów, ale wciąż nie wiemy kto byłby skłonny ten teren przejąć, czy Skarb Państwa, czy gmina Kraków, czy podmioty komercyjne. Gmina Kraków bierze w ogóle pod uwagę takie rozwiązanie, żeby ten teren kupić?

 

Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo pojawia się kwestia wartości, tych 400 milionów. Nie spotkałem się z żadnym materiałem, który uzasadniałby tę pozycję. Dyskusja na temat przejęcia tego terenu, to sprawa, która w tym momencie nie może być w żaden sposób przesądzona stwierdzeniem, czy prowadzone są takie rozmowy. Nie są. Nie ukrywam jednak, że na spotkaniu z mieszkańcami tego terenu zobowiązałem się, że w imieniu miasta podejmę próbę rozpoczęcia rozmów, ale w zakresie zdiagnozowania sytuacji. Musimy się zorientować jakie są plany Uniwersytetu, bo nie wiem, czy takie rozmowy w ogóle były do tej pory prowadzone.

 

To wpisuje się w kampanię wyborczą – co Pan myśli o koncepcji kandydatów, pani Wassermann na przykład, by umieścić tam III miejski szpital, czy pana Gibały, by zrobić tam wielki, miejski Central Park?

 

Powtarzam to, co mówi mój szef – prezydent Majchrowski – nie jestem absolutnie osobą, która komentuje pomysły kontrkandydatów pana prezydenta. To nie moja rola, moja rola jest zapewnienie sprawnego funkcjonowania pionu, który mi podlega, bez względu na czas, kiedy rozmowa się odbywa. Powtarzam – najważniejszy jest plan ochronny dla tego terenu.