Zapis rozmowy Jacka Bańki z szefem krakowskiego oddziału IPN i radnym miasta Krakowa, Markiem Lasotą.

 

Mówi się, że to pan ma być prezesem IPN. To postanowione?

- Nie. Proszę pamiętać, że nadal nie ma ewentualnej nowej ustawy o IPN. Na razie jesteśmy w połowie lutego, jest dotychczasowa ustawa. Kadencja prezesa kończy się w czerwcu. Wcześniej, bo do 28 marca rada IPN musi rozpisać konkurs. To obecny stan. Nie ma co zajmować się doniesieniami. Jestem świadom, że są wypowiedzi i anonse. Dziś nie ma jeszcze projektu nowej ustawy, a to Sejm będzie ją uchwalał.

 

Jeśli nowelizacja do 28 marca zostanie przyjęta i dostanie pan propozycję poprowadzenia IPN...

- Nie wiem, czy będzie propozycja. Sądzę, że tak ważne stanowisko będzie wyłaniane w drodze jakiegoś konkursu. Nie znam szczegółów, może to będzie podobnie jak dzisiaj. To oznacza ubieganie się o stanowisko i rywalizację. Dziś i w przyszłości jestem w Krakowie i ciągle jestem dyrektorem w Krakowie.

 

Unika pan odpowiedzi.

- Mówiąc wprost i szczerze, nie zastanawiam się nad tym. Nie ma nad czym. Nie wiemy, jaki będzie mechanizm powoływania nowych władz. Wsłuchiwanie się w plotki, było ich kilka w ostatnich miesiącach, musimy zostawić. Jestem zadowolony z tego, co robię.

 

Jeśli będzie konkurs to pan weźmie udział?

- Nie chcę składać deklaracji. Na taką decyzję wpływa kilka czynników. To forma konkursu i kontrkandydaci. Jak tam będzie postać, która bezspornie będzie gwarantem rozwoju IPN, to nie widzę sensu walki. Uczestniczę w tym od 16 lat.

 

Sama nowelizacja ma wzmocnić IPN przez przejęcie Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych a także Radę Ochronę Pamięci Walk i Męczeństwa. Wzmocnić czyli czym stanie się IPN?

- Rzeczywiście są informacje o połączeniu tych instytucji, co wydaje się naturalne, bo obszar działania tych instytucji zazębia się. Z punktu widzenia optymalizacji to jest uzasadnione. Pamiętajmy jednak o tym, że Urząd ds. Kombatantów zajmuje się obcą działalnością w stosunku do IPN. To głównie działalność socjalna. Kombatantami nie są już tylko ci, którzy walczyli na frontach II wojny, ale także ci, którzy w latach PRL opierali się komunizmowi. Istnienie tego urzędu ma uzasadnienie społeczne. Przypisywanie tej roli IPN i tworzenie kombinatu historycznego wpłynie na sprawność działania? To kwestia dyskusji. Co do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa to także proszę zobaczyć, że to obszar bliski IPN, ale zajmujący się stroną materialną, czyli opieką nad grobami, pomnikami i miejscami walki. Mamy nowego szefa Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, to córka generała Andersa, postać gwarantująca, że ta pamięć będzie właściwie pielęgnowana. Nie chciałbym wchodzić w rolę polityków, którzy będą to rozstrzygać. Niech posłowie rozstrzygną. My wykonamy decyzję.

 

Zapytam o pana oczekiwania w odniesieniu do słów marszałka Terleckiego. Poseł Terlecki mówił, że IPN ma być główną instytucją polityki historycznej państwa. Jakie nowe możliwości IPN powinien otrzymać w tej ustawie?

- Z pewnością było to już poruszane przy różnych okazjach. IPN można wyposażyć w mechanizm pozwalający reagować na zagraniczne wydarzenia medialne. Jesteśmy świadkami częstego niefrasobliwego używania pewnych sformułowań. Doposażenie IPN wymagałoby korelacji z MSZ. Wchodzimy tu w sferę reagowania. To nie jest pewnie skomplikowane, ale mówiąc o polityce historycznej i instytucji, ten problem wydaje się najbardziej aktualny i wymagający reakcji państwa czy instytucji, którą państwo powoła.

 

MSZ zareagowało. Chodziło o książkę kanadyjską. Tam się znalazło stwierdzenie „polscy esesmani”.

- Tak. To już kosmos po prostu.

 

Czy my nie jesteśmy przewrażliwieni na tego typu określenia? Jakby ktoś w USA śledził, czy źle się mówi o Stanach poza granicami w kontekście Iraku czy Wietnamu, to miałby roboty co niemiara.

- My mówimy nie o wizerunku Polski w świecie i ewentualnych błędach naszej polityki, ale o zjawisku historycznym, które dla zrozumienia historii XX wieku i dziejów ludzkości jest kluczowe. Z tym się wiąże Holokaust, największa zbrodnia w dziejach. Jest w prawie instytucja kłamstwa oświęcimskiego. To jest obłożone sankcją karną. To wyznacza granicę, w których można dać upust wyobraźni i posługiwać się pewnymi frazami. Używanie frazy „polscy esesmani” i „polskie obozy zagłady” to nie jest kwestia wizerunku, ale kłamstwa historycznego, wpływania na świadomość opinii publicznej i kalanie pamięci o ofiarach nazizmu. Rozmywa się obraz faktycznych sprawców największej tragedii w dziejach ludzkości. To nie jest tylko PR. To kwestia prawdy, świadomości i wiedzy o tym najstraszliwszym wydarzeniu, które rozegrało się na ziemiach polskich.

 

Krakowski oddział IPN na Światowe Dni Młodzieży to?

- Jeszcze rok temu pozwoliłem sobie wystąpić z propozycją wobec metropolity i komitetu organizacyjnego, że to doskonała okazja. Będziemy gościć ludzi ze 100 państw na świecie. Oni przyjeżdżają po przeżycie duchowe, ale będąc tu może będą się chcieli dowiedzieć czegoś o Polsce i Krakowie. Wystąpiłem z propozycją przygotowania dla nich hasłowej broszury historycznej, zwłaszcza wobec tych rożnych nieporozumień, które w mediach na świecie się pojawiają. Dziś jesteśmy na etapie uzgodnienia technicznych spraw. IPN jest gotów od roku. Mamy przygotowany tekst. Z radością byśmy przywitali decyzję, która by pozwalała na to. To kwestia dystrybucji tych egzemplarzy wśród uczestników ŚDM.

 

To ta broszura, którą początkowo miał przygotować profesor Nowak? Ostatecznie zrobią to historycy z IPN?

- Kolejność jest taka. Rok temu to był pomysł, który się zrodził. Taka propozycja została złożona. 2 miesiące temu MSZ oświadczyło, że przygotuje taką broszurę. Dziś jesteśmy na takim etapie, że IPN z MSZ będzie inicjatorem i fundatorem tego przedsięwzięcia. Jesteśmy na etapie uzgodnień.

 

Jaką wizję Polski poznają pielgrzymi?

- Poznają kalendarium. ŚDM zbiegają się z 1050. rocznicą chrztu Polski i państwowości polskiej. To okazja, żeby tę historię w skrócie pokazać. Przy okazji trzeba też pokazać historię XX wieku, który Jan Paweł II nazwał misterium nieprawości. Warto pokazać, że to się rozgrywało tutaj. My byliśmy tym misterium dotknięci. Warto te skrwawione ziemie pokazać młodym z Ameryki południowej i Azji. Dla nich problemy europejskie nie są do końca zrozumiale.

 

Muszę zapytać jeszcze o siedzibę krakowskiego oddziału IPN. Na razie to jest instytut rozproszony.

- Tak. Oddział krakowski jest ostatnim, który ma siedzibę w Wieliczce, ale to siedziba archiwum. To niedogodne dla studentów, którzy muszą za każdym razem tam jechać. Pozostałe biura są w centrum Krakowa. To wymaga uporządkowania nie tylko ze względu na wygodę, ale z punktu widzenia sprawności działania instytutu w ofercie dla klientów. Musimy też pamiętać, że zbiory muszą być zabezpieczone. Musi być miejsce, gdzie zbiory będą bezpieczne i będą służyć wszystkim mieszkańcom Krakowa.

 

Czyli będzie nowa siedziba?

- Mam nadzieję. Czynimy starania. Są uzgodnienia. Uczestniczy w tym centrala IPN. Wierzę, że niedługo przystąpimy do kolejnych procedur. Budowa to proces długotrwały. Jesteśmy na etapie wstępnym. Nie będę mówił gdzie planowana jest inwestycja. Chcemy, żeby to był obiekt nie tylko biurowy, ale także służący mieszkańcom. To musi być „przystanek historia”. Kraków go nie ma. Nie ma miejsca, gdzie każdy może przyjść, zobaczyć wystawę czy kupić książkę. Do tego zmierzamy.