Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z wojewodą Małopolski, Łukaszem Kmitą.
Poznaliśmy wczoraj nowe informacje na temat mapy powiatów z obostrzeniami epidemicznymi. W skali kraju z 10 do 3 spadła liczba powiatów z obostrzeniami. To wiadomość dobra. Gorsza jest taka, że dwa z nich to powiaty małopolskie: limanowski i tatrzański. Na liście ostrzeżeń jest powiat nowotarski i myślenicki. Wciąż jesteśmy - jako region - jednym z bardziej zagrożonych? Odwołuję się też do wczorajszych statystyk liczby zakażeń. Najwięcej – 99 – było wczoraj w Małopolsce.
- Sytuacja w Małopolsce jest nieco lepsza niż tydzień temu. Cieszy mnie fakt, że mamy ponad 6000 ozdrowieńców. To 3 razy mniej niż aktywnych przypadków wirusa. Rośnie liczba ozdrowieńców. Stąd zmiany na mapie powiatów. Warto wyjaśnić ludziom, dlaczego te zmiany następują. Ministerstwo mówi o tak zwanym wskaźniku zapadalności, czyli o nowych zakażeniach w ostatnich 14 dniach. Jeśli na 10 000 mieszkańców notowanych jest 6 osób zakażonych, powiat trafia do strefy żółtej. Jak jest 12 osób na 10 000 mieszkańców – do czerwonej. Niezwykle ważne dla nas jest to, że nie mamy w Małopolsce powiatu czerwonego. Jest stabilna sytuacja ze Szpitalem Uniwersyteckim. On jest jeszcze jednoimienny, ale niedługo będzie już wielospecjalistyczny. Jest stabilizacja, łapiemy oddech. Jeszcze 25 sierpnia mieliśmy około 350 przypadków osób, które wymagały hospitalizacji. To były przypadki, które musiały trafić do szpitala i tam pomoc otrzymać. Na przestrzeni dwóch tygodni ta liczba zmalała mocno, do 271. To dane z wczoraj. W Szpitalu Uniwersyteckim jest zapas łóżek. Mamy nadzieję, że nie będziemy musieli ich wykorzystywać.
Mechanizm oznaczania powiatów kolorami jest precyzyjny. Nie obawia się pan jednak, że gdy czerwień znika z terenu Sądecczyzny, gdzie wcześniej przypadków było bardzo wiele, teraz mieszkańcy mogą mieć wrażenie, że najgorsze za nimi i można sobie pozwolić na swobodę?
- Każdy z nas powinien zapamiętać to, o czym mówił minister zdrowia. DDM. Dezynfekcja, dystans, maseczki. Od tego wiele zależy. Jak będziemy stosowali DDM, cała Polska będzie na zielono. Do tego wszystkich Małopolan i Polaków zachęcam.
Jedną z konsekwencji problemów z zakażeniami na Sądecczyźnie było przeniesienie zakończonego wczoraj Forum Ekonomicznego z Krynicy do Karpacza na Dolnym Śląsku. Był pan na tym wydarzeniu. Ma pan nadzieję, że to incydentalna sytuacja? Forum za rok wróci na krynicki deptak?
- Dla władz województwa i samorządowych kluczową kwestią jest powrót słynnego Forum w Krynicy do Małopolski. Z powodów epidemii nie dało się tam zorganizować Forum. Dobrze się stało, że rozmawialiśmy jak wyjść z koronakryzysu na Dolnym Śląsku. Małopolska odznaczyła się w Karpaczu. Małopolska tam królowała. To dobrze. Zaangażowanie władz województwa oceniam bardzo dobrze. Nie możemy sobie pozwolić, żeby Forum Ekonomiczne zostało przeniesione. To ważna impreza dla Małopolan i całej Polski. Powtórzę słowa marszałka Kozłowskiego, który powiedział, że ma nadzieję, iż za rok spotkamy się w Krynicy. Będę o to zabiegał.
Kontekst pandemii ciążył nad większością dyskusji w trakcie tegorocznego Forum. Tak było także w przypadku debat na temat branży turystycznej, jak kryzys dotyka Małopolskę czy Kraków. Te dane nie są zbyt krzepiące.
- Niestety tak. W czerwcu o ponad 70% niższa była liczba wykorzystania obiektów noclegowych w porównaniu do roku 2019. Na pewno mieszkańcy naszego regionu i przedsiębiorcy mają za sobą trudne dni. Na szczęście Tarcza pokazała, że do przedsiębiorców trafiły konkretne środki. Dzięki temu przedsiębiorcy mogli bronić miejsc pracy. Trzeba ich pochwalić. Dane są też optymistyczne. Powrót turystów do Małopolski już się dzieje, między innymi dzięki Bonowi Turystycznemu. To projekt polskiego rządu, który ma szansę przywrócić normalność w turystyce. Zachęcamy oczywiście też turystów zagranicznych, żeby odwiedzali Kraków i Małopolskę. Czekamy na nich. Ważne jest też, żeby Polacy przyjeżdżali do Małopolski, korzystali z klimatu. Małopolska tego potrzebuje.
Na Forum była też mowa o infrastrukturze, w szczególności jak ważna jest ona w rozwoju województwa małopolskiego. Zapytam o program Kolej Plus. Małopolanie liczą na trzy projekty. To budowa szlaku kolejowego Kraków-Niepołomice, Kraków-Olkusz i nowego szlaku – Kraków-Myślenice. To są trzy główne projekty, które zostały wskazane w Małopolsce.
- Tak, chociaż trzeba powiedzieć, że samorząd województwa złożył jeszcze dwa projekty. One dotyczą rewitalizacji linii Gorlice-Jasło i przywrócenia do ruchu linii Sucha Beskidzka-Żywiec. W tej sprawie Sejmik podnosił rezolucję. Trzy główne projekty mogą spowodować zwiększenie potencjału społeczno-gospodarczego w naszej części Małopolski. Mieszkańcy od lat na to czekają. Przez lata kolej w Polsce ulegała degradacji. Tak było do czasu aż rząd PiS mocno ruszył z inwestycjami na kolei. Przed nami złoty okres kolei. Widzimy to poza granicami. Tam przywracane są nocne połączenia kolejowe. W Polsce zaczniemy od tego, że uda nam się w najbliższych 7 latach uruchomić nowe, atrakcyjne połączenia. Przykład linii Wieliczka-Kraków pokazał wielki potencjał w liniach regionalnych. Już się mówi, że dobudowanie 4-kilometrowego odcinka do magistrali Kraków-Tarnów i połączenie Niepołomic, spowoduje zmniejszenie liczby samochodów w samym Krakowie. Jakby się udało wybudować linię do Myślenic… To trudne ze względu na ukształtowanie terenu i wielkie koszty. Mówi się o kwocie nawet do 2 miliardów złotych. Jednak jakby się to udało, spójność społeczno-gospodarcza w Małopolsce znacznie by się podniosła. Ja marzę o połączeniu kolejowym Olkusz-Kraków. Jako olkuszanin wiem, że przejazd zatłoczoną DK94 dla wielu mieszkańców jadących rano do pracy to koszmar. Czas przejazdu na poziomie 55 minut byłby atrakcyjną alternatywą dla przejazdów busami.
Z tych trzech projektów, który ma szansę na realizację w pierwszej kolejności? Chyba najłatwiejsze będzie odtworzenie połączenia kolejowego do Niepołomic.
- Tak. Tam mówimy o odtworzeniu. W latach 90. była linia kolejowa do Niepołomic. Jeśli chodzi o linię Olkusz-Kraków, województwo zakłada budowę łącznicy na odcinku Borowska Góra-Jaworzno-Bukowno. Pociągi by z Olkusza jechały do Bukowna i bez zmiany czoła na stacji Jaworzno-Szczakowa, jechałyby do Krakowa. Przy założeniu, że byłyby to pociągi Regioekspres, które niekoniecznie zatrzymują się na każdej stacji, ale na stacjach większych. Na przykład Trzebinia, Krzeszowice, Zabierzów. Czas przejazdu 55 minut byłby atrakcyjny. Łącznica kolejowa nie byłaby tak wielkim wydatkiem. Te dwa projekty wydają się być w zasięgu naszych możliwości.