Z Krystyną Zachwatowicz i Andrzejem Wajdą rozmawiała Justyna Nowicka:

 

Andrzej Wajda: Ile razy proponowano mi reżyserowanie, zadawałem mordercze pytanie, co będzie widać. A ponieważ mówiono mi, że nic nie będzie widać, więc rozumiałem, że to nie jest moje przeznaczenie. I omijałem radio. Zresztą nawet z Krysią nie mamy radia w domu. Nie mamy?

 

Justyna Nowicka: Czy to jest świadoma decyzja?

 

Andrzej Wajda: Pewnie z głupoty. 

 

Krystyna Zachwatowicz: Nie, to dosyć świadoma decyzja. Kiedyś, gdy kupowałam sobie taki zestaw do grania, to radia nie kupiłam. Mieliśmy radio, które dostaliśmy w prezencie. Ale słuchaliśmy wyłącznie Wolnej Europy - za czasów komuny. Właściwie to radio się rozpadło.

 

Andrzej Wajda: To może wydać się śmieszne, ale ja jeszcze pamiętam radio przedwojenne. Może to się wyda niewiarygodne. Pamiętam, że słuchało się przed wojną radia, a zwłaszcza przemawiał do mnie Teatr Wyobraźni. I uważam, że źle się stało, że teatr radia nie utrzymał tej nazwy. To jest dobra nazwa. Najpierw słyszę głosy, potem wyobrażam sobie, co tam się dzieje... Trzy lata temu dostaliśmy z Krystyną zaproszenie do Teatru Królewskiego w Sztokholmie, by wystawić "Sonatę Widm" Strindberga. Pomyślałem, że dobrym ćwiczeniem będzie zastanowienie się nad dźwiękiem. Stanisław Radwan zaproponował, by użyć muzyki Chopina. Że byłoby to bliskie Strindbergowi i tajemnica, która unosi się nad Sonatą, to może dobrze iść z muzyką Chopina. A z aktorami Starego Teatru, m.in. z p. Beatą Fudalej zrobiłem słuchowisko, które się nazywało "Sonata Widm". 

 

Krystyna Zachwatowicz: W radiu najbardziej lubiłam teatr radiowy. Zawsze mi się to podobało.

 

Andrzej Wajda: Mówi się, że radio przeżywa swego rodzaju renesans. Myślę, że to się bierze ze zbyt dużego natłoku obrazów. Że tak dużo ogląda się obrazków w telewizji, w kinie. Wokół jest tyle dla oczu, choć dla uszu też przy okazji, że być może ludzie potrzebują jakiegoś odpoczynku. Czegoś innego. Że radio może dawać ukojenie.

 

Krystyna Zachwatowicz: Może dawać ukojenie i gdyby je dawało! Ale jak czasem przypadkowo włączam u kogoś radio, to to nie jest ukojenie, tylko ja natychmiast mam ochotę to wyłączyć. Bardzo agresywna muzyka, strasznie agresywni spikerzy, co pięć minut co innego. To nie jest ukojenie, tylko kompletna schizofrenia. Dlatego nie mogę mieć radia. W Warszawie było Radio Mozart, które nadawało muzykę klasyczną, ale nie dostało koncesji i nie zostało utrzymane. Jeżeliby to radio zostało utrzymane, to ja bym chętnie kupiła radioodbiornik. Gdyby audycje trwały dłużej, gdzie ktoś poważnie i długo potrafi z kimś rozmawiać. A nie ciągły pośpiech! Radio wdało się w tę samą gonitwę, w którą się wdała telewizja.  

 

Andrzej Wajda: Nie sądzisz , że to wypowiedź z uniwersytetu trzeciego wieku? Oczywiście, że dziś jest dużo starych ludzi, więcej niż kiedykolwiek przedtem, i być może to jest powód, dla którego tak myślimy. A młodzież widocznie chce słuchać takiego radia i dlatego to radio istnieje. Gdyby tak nie było, to radio dostosowałoby się do słuchającego. 

 

Krystyna Zachwatowicz: Niestety środki masowego przekazu, i radio, i telewizja, narzucają pewien wymyślony styl. To nie jest wcale prawda. Ja jestem osobą starszą i reprezentuję - jak mówi Andrzej - trzeci wiek. Pamiętam, jak byłam młoda i miałam do tego zupełnie taki sam stosunek. 

 

Justyna Nowicka: Jakie funkcje powinno spełniać radio z Krakowa, regionalna rozgłośnia Polskiego Radia? Trudno izolować się w eterze od tego, co się dzieje. 

 

Andrzej Wajda: Dziś jako radio państwowe macie o wiele lepszą sytuację, bo kiedyś to było jedyne radio i musiało być jedynym radiem dla wszystkich. Na to nie ma żadnej rady. Dziś, gdy powstaje tyle rozgłośni radiowych, program Polskiego Radia powinien być poważniejszym programem zwróconym do inteligencji przede wszystkim, do ludzi, którzy chcą się jeszcze czegoś dowiedzieć. Chciałbym, by radio włączyło się w kulturalny program tego miasta. Bo to odróżnia Kraków od innych miast, którym bardzo trudno jest zbudować bogaty i różnorodny program kulturalny. I który nie jest tylko - że tak powiem - produkowany przez jakąś jedną grupę. Program kulturalny Krakowa jest bardzo różnorodny i posiada bardzo szeroki wachlarz. Radio powinno być sojusznikiem tego programu. Nie tylko informować i zachęcać, ale współtworzyć ten program. 

 

Krystyna Zachwatowicz: Myślę, że jest ogólna tendencja, że ludzi i społeczeństwa się nie docenia. Mówi się do ludzi jak do infantylnych głupców, którymi wcale nie są. Społeczeństwo jest o wiele bardziej inteligentne, niż wydaje się ludziom, którzy robią radio i telewizję. I dlatego prosiłabym o jedno: by mówić do nas jak do dorosłych ludzi. 

 

Andrzej Wajda: Klęska próby telewizji publicznej, to co robiła BBC, to co próbuje robić francuska telewizja, pokazały, że niewielki krąg dziś ogląda telewizję. Nie więcej niż 15%. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, czego my chcemy. Przy 90-procentowej oglądalności, to jest bardzo mało. Ale to są też inni ludzie, którzy kształtują opinię. Zwracanie się do tych, którzy kształtują opinię, może mieć większe usprawiedliwienie. Mówią, że po co to robicie, skoro nikt was nie słyszy i nikt was nie ogląda. Nie. Trzeba mieć świadomość, że takie radio i taka telewizja zwracają się do elity. A ta elita kształtuje w jakiś sposób gusta i wytwarza wartości.