"Marek Sowa to najlepszy kandydat na marszałka Małopolski" - oceniał także na antenie Radia Kraków senator PO Janusz Sepioł. Jak przekonywał, to dotychczasowy marszałek przygotował całe wybory samorządowe z ramienia PO, układał listy wyborcze, prowadził kampanię. "Ma też dobre wyniki z ostatniej kadencji" - przekonywał Janusz Sepioł.
"Marek Sowa jest naturalnym kandydatem, wziął na siebie największy ciężar i to stanowisko mu się należy" - mówił senator Sepioł. Być może nowego marszałka Małopolski sejmik wybierze już w poniedziałek.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PO, Januszem Sepiołem.
Kto powinien być marszałkiem Małopolski? Marek Sowa to jedyny właściwy kandydat?
- To najlepszy kandydat. Jest porządek jak lider w tych wyborach zajmuje stanowisko. On przygotował całe wybory z ramienia PO, układał listy, prowadził kampanię i ma dorobek. Jest kandydatem naturalnym i sprawdzonym. Uważam go za wyłącznego kandydata.
Pan też był marszałkiem, zna pan kulisy wyboru. Na giełdzie są inne nazwiska. Jest Jacek Krupa, Bogusław Sonik. Powinny być w grze te osoby?
- To naturalne. Marszałek jest najważniejszym stanowiskiem w województwie. Będzie rywalizacja i każdy by chciał. Trzeba pokazać argumenty. Ciężar kampanii wziął na siebie Marek Sowa i jemu się to należy.
Co dla ludowców za tak dobry wynik? Mają dwa razy mandatów niż 4 lata wcześniej.
- To prawda. Wynik ludowców jest trudny do uwierzenia, trzeba gratulować. Ich udział w odpowiedzialności za Małopolskę musi być większy. Proporcje w zarządzie: 3 dla PO i 2 dla PSL to dobry układ. Są inne stanowiska i to naturalne, że stan posiadania PSL-u się zwiększy.
Czyli instytucje należące do Małopolski?
- Tak. Kierownicze stanowiska w różnych instytucjach. Po to są partie, żeby wyłaniać ludzi do władzy. Jak jest sukces to jest władza.
Możemy sobie wyobrazić taki scenariusz, że w zarządzie będzie dwóch ludzi z PSL, ale jeden z nich będzie marszałkiem?
- To tak jak w kraju. Lider partii, która wygrywa, zostaje premierem. W tej koalicji PO ma więcej mandatów, jest bardziej znaczącą siłą. Lider PO zostaje marszałkiem. To naturalne.
Mandat wojewódzkiego radnego zdobył Stanisław Kracik i właśnie dołączył on do komitetu honorowego Marka Lasoty, kandydata PiS na prezydenta Krakowa, który do niedawna był radnym PO. Kto jest kim?
- Postrzegam tę decyzję w kategoriach osobistych. To może być wpływ pracy w szpitalu psychiatrycznym albo uraz po poprzednich wyborach, kiedy przegrał z Jackiem Majchrowskim.
Uraz? Czyli?
- Kompleks, ból, że kiedyś przegrał z Majchrowskim. To może być zemsta.
Może to pokazuje, że trudno będzie Platformie poprzeć jednogłośnie Jacka Majchrowskiego?
- Trzeba rozdzielić interes polityczny i osobisty. Rozumiem, że Staszek może mieć kłopot z poparciem Jacka Majchrowskiego. Trzeba sobie wyobrazić co by było jakby był w Krakowie prezydent z PiS. To byłby groźny przyczółek. Prezydent by brał udział w dziesiętnicach, byłyby pomniki Lecha i Marii. Kraków ma znaczenie symboliczne. Popatrzmy na przestrzenną politykę historyczną. PiS przejmuje różne ważne miejsca dla tradycji Polaków. To Jasna Góra, Powstanie Warszawskie i Katedra Wawelska. Chodzi o zagarnięcie historycznego miasta. Nie można do tego dopuścić. To obojętne kto jest kandydatem PiS. Ważne jest, żeby PiS nie miał takiego sukcesu jakim by było przejęcie drugiego miasta w Polsce.
Tych dużych miast, o które walczą kandydaci PiS jest więcej.
- Tak, ale trzeba patrzeć na wagę symboliczną. Chciałem przeprosić za to porównanie. Wie pan do jakiego miasta Hitler najczęściej jeździł? To Weimar, stolica duchowa Niemiec, miasto Goethego. To jest właśnie kategoria symboli.
Jest pan pewien kolegów z PO i elektoratu Platformy, że rzeczywiście poprą Jacka Majchrowskiego? Apel jest, ale przykład Stanisława Kracika pokazuje, że może być inaczej.
- To nie jest tak, że w PO jest entuzjazm dla rządów Majchrowskiego. Musi być jednak kalkulacja polityczna. Oddanie władzy PiS to utrata szans na przyszłość. My bronimy Krakowa przed PiS. To nasza motywacja.