Zapis rozmowy Jacka Bańki z prof. Janem Tadeuszem Dudą, wojewódzkim radnym, kandydatem PiS w wyborach do Senatu.
Jacek Bańka: Rok temu Sejmik, teraz Senat. Praca dla regionu nie daje takiej satysfakcji, jaką może dawać praca parlamentarzysty?
Jan Tadeusz Duda: Daje niewątpliwie, ale daje się odczuć, że nie wszystko da się zrobić… Ja jestem akurat aktywny w tych obszarach, które mają wymiar ponadwykonalny, chociaż niekoniecznie. To jest polityka społeczna, to usprawnienie edukacji, to jest innowacyjność. Tutaj w Sejmiku podnosiłem te tematy, głównie w komisjach. Niemniej wydaje mi się, że potrzebne są działania na szczeblu państwowym, wyższym. Potrzebne są ustawy, odpowiednie ustawienie polityki, by uzyskiwać efekty.
A to ewentualne zwycięstwo w wyborach do Senatu będzie oznaczać koniec pana pracy jako akademika czy też będzie to kontynuowane?
Mam taką specyficzną sytuację, że jestem pracownikiem AGH, skończyłem już 70 lat i w tej chwili mam zatrudnienie do końca roku kalendarzowego. I nie ma takiej możliwości, by przedłużyć u nas zatrudnienie. Przyjmuję to z pokorą i byłem przygotowany na to, że będę emerytem na uczelni, na AGH. Natomiast mam jeszcze drugie zatrudnienie w tarnowskiej PWSZ i tam mam pracę na czas nieokreślony. Zobaczę, jak to będzie.
Czy w którymś momencie głowa państwa poprze pana kandydaturę?
Na pewno nie. To nie jest ten styl. Syn traktuje moje działania społeczne jako moją własną sprawę. I nie ingeruje w to.
Jak syn przyjął pana decyzję o starcie do Senatu?
Uznał, że to moja decyzja. Nie zgłaszał sprzeciwu.
Startuje pan z tzw. północnego okręgu. Co pana łączy z Nową Hutą?
Jestem mieszkańcem tego okręgu. Jestem też przybylcem. Mieszkam od 50 lat w Krakowie. Pochodzę z małej miejsowości. To są korzenie większości mieszkańców Nowej Huty. Uważam, że dobrze czuję sprawy społeczne. Jestem wyczulony na marginalizację społeczną, na kwestię jakiejkolwiek dyskryminacji. Walka o to, by Nowa Huta również była pierwszą dzielnicą, tak samo jak Stare Miasto, jest dla mnie ideą przyświecającą m.in. w pracy w Sejmiku.
Pytam, bo o mandat w tym okręgu walczy senator Fedorowicz, który cieszy się popularnością w Nowej Hucie. Przyjmie pan zaproszenie do debaty?
Oczywiście, bardzo chętnie mogą podyskutować z panem Fedorowiczem. Zresztą bardzo szanuję mojego oponenta.
Zmieniając temat, jak pan przyjął słowa prezydenta Niemiec w Wieluniu? Prezydent Frank-Walter Steinmeier mówił o niemieckiej tyranii i prosił o wybaczenie.
Tutaj chyba moja ocena nie odbiega od tego, co czyta się w prasie i co się słyszy. To niewątpliwie bardzo ważne oświadczenie wypowiedziane w 80 lat po tych wydarzeniach ma, uważam, znaczenie oczyszczające. My sobie nie zdajemy sprawy, że to było zaledwie 80 lat temu. To niewyobrażalne bestialstwo. Jeśli sobie pomyślimy, jak można było do tego dopuścić, to nie chce się wierzyć. To moment, który powinien nie tyle zamknąć sprawę, choć nie da się tego zrobić. To jest coś takiego, co wisi w powietrzu. Syn zresztą wspominał w swoim przemówieniu o niedawnych aktach ludobójstwa na Bałkanach. To coś, co nam nieustannie grozi, jeżeli pozwolimy by bestia uwolniła się z ludzkiej natury.
Prezydent Frank-Walter Steinmeier powtórzył w jakiś sposób gest kanclerza Brandta z 1970 roku?
To jest więcej. Przypomnę tylko, że pierwszą rękę my wyciągnęliśmy, biskupi polscy w 1967 roku.
To był słynny list.
To był słynny list, który spotkał się z bardzo ostrą krytyką ówczesnych władz. My jako ludzie Kościoła byliśmy razem z naszymi biskupami. Od tego się w ogóle zaczęła ta odnowa duchowa, która doprowadziła do tego, że dzisiaj mamy – przynajmniej ja tak uważam – całkiem dobre stosunki z Niemcami od strony moralnej. Wewnętrznie te rany się zabliźniają, ale musimy o nich pamiętać.
Czy myśli pan, że 1 września głośniej powinny wybrzmieć słowa o reparacjach? Początkowo poseł Mularczyk zapowiadał, że ten raport o reparacjach będzie gotowy na 1 września, czyli na 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej.
Uważam, że to dwie różne sprawy. Pierwsza to sprawy natury moralnej. To, co czujemy wewnętrznie na ten temat. Moralnością się nie handluje. Obok tego konieczne jest przypominanie, że sprawy nie zostały do końca załatwione. Prawo międzynarodowe reguluje te sprawy. To że myśmy od strony czysto formalnej kiedyś się zrzekli tych reparacji, nie zmienia faktu, że mamy prawo mówić o tym, że te straty materialne nie zostały wyrównane. I dochodzić do tego w różny sposób. W to już nie wnikam. Bardzo dobrze, że na głównych uroczystościach w Warszawie nie było mowy o żadnych reparacjach. Bo to nie jest to miejsce. Natomiast wybrzmiało to na Westerplatte w ustach pana premiera.
Dziś prezydent Andrzej Duda spotka się z Mikem Pencem. Usłyszymy jakieś deklaracje ws. wiz?
Niestety, nie jestem politykiem rangi krajowej na razie. Nie znam, jakie są ustalenia, jakie będą plany w tym względzie. Nie mam w tej kwestii żadnej wiedzy.
Wiele osób oczekuje na deklaracje ws. wiz do Stanów Zjednoczonych.
Powiedziałbym za panią Wielowieyską, że nie jest to sprawa kluczowa dla nas w tej chwili.
Oczywiście, było to ważne przed wielu laty, może nie dziś, gdy podróżujemy po całym świecie. To jeszcze dwie sprawy krakowskie. Od 1 września obowiązuje w Krakowie zakaz palenia węglem i drewnem. Pan jako przedstawiciel AGH wiele razy zabierał głos w tej sprawie. Co nas czeka w Krakowie?
Byłem sceptyczny wobec tej uchwały. Uważam, że przede wszystkim trzeba szukać prawdziwych źródeł zanieczyszczenia powietrza. Te źródła są niewątpliwie w ruchu samochodowym. To oczywista oczywistość. Jest też pewien udział pyłów przynoszonych z zewnątrz. Nie wiem, dokładnie jaki jest udział z tytułu wykorzystywania paliw stałych. Na pewno jakiś jest. Pytanie jest o koszty tej uchwały. Uważam, że trzeba poprawiać stan powietrza najprostszymi środkami – zmywając ulice. Zanikł zwyczaj zmywania ulic. A na ulicach gromadzi się pył z hamulców, z rur wydechowych. To jest pył, który zagraża nam wszystkim najbardziej. Jak mówię, nie znam dokładnego udziału różnego źródeł zanieczyszczenia. Uważam, że uchwała jest nadmiernie restrykcyjna, szczególnie jeśli chodzi o kominki. Sam nie jestem kominkowcem, mieszkam w bloku. Ale uważam, że to ograniczenie jest niepotrzebne.
Ale zostało przyjęte i trzeba uszanować prawo?
Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Na pewno ułatwi to kontrolę stanu powietrza, będzie łatwiej wykryć tych, którzy ewentualnie łamią to prawo. A jak wiemy, główna przyczyna takiego zatrucia powietrza wynikała z tego, że ubodzy ludzie palą śmieciami.
Albo węglem złej jakości.
Tak, ale ten węgiel złej jakości też nie jest już tak tragiczny. Najgorsze jest spalanie wszystkiego.
Dziś początek nowego roku szkolnego. W liceach spotyka się ta fala kulminacyjna. Myśli pan, że za 4 lata ci absolwenci, którzy dziś idą do pierwszej klasy będą lepiej przygotowani do studiów np. na AGH niż obecni studenci?
Uważam, że będą lepiej przygotowani. Trzy lata temu liceum, wziąwszy pod uwagę pół roku, które odpada na matury, pół roku, które odpada na adaptację, to jest stanowczo za mało. Sam jestem absolwentem 4-letniego liceum, wiem, że to było akurat, ile było trzeba. Wydaje mi się, że ta reforma była konieczna. Brałem udział w debatach na ten temat. Jakkolwiek kiedyś uważałem, że wprowadzenie nowego systemu z gimnazjami będzie jakąś szansą na wyrównanie szans edukacyjnych, na odwrócenie karty młodego człowieka, który wchodzi do nowego środowiska, to jednak okazało się, że się nie sprawdziło. Młodzi ludzie, wchodząc do gimnazjum, zaczęli zbyt szybko czuć się dorośli, wykorzystali to raczej w niezbyt korzystny dla siebie sposób. A później adaptacja w liceum również zajmowała czas. Wydaje mi się, że teraz będzie można przeprowadzić porządny kurs tych podstawowych przedmiotów ścisłych. Mnie osobiście bardzo interesują fizyka, chemia, matematyka idzie akurat liniowo, nie jest cyklicznie powtarzana. Uważam, że będzie dużo lepiej. Już jest dużo lepiej. Jestem przedstawicielem nauk ścisłych, pracuję wprawdzie na wydziale zarządzania, ale uczę przedmiotów, które wymagają pewnych umiejętności matematycznych. Zauważyłem wyraźną poprawę, już po wprowadzeniu matury z matematyki.
Choć nie wiadomo, jak to do końca będzie wyglądało w tych przepełnionych szkołach. Zmianowości jednak, przynajmniej w Krakowie – nie będzie.
Kumulacja w tej chwili jest minimalna. Pamiętajmy o tym, że mamy niż demograficzny, w tej chwili przechodzi dół niżu. Był to niewątpliwie najlepszy moment na wprowadzenie tego typu zmiany. To że akurat nie ma zmianowości w Krakowie – to dobrze. Ale ja sam byłem uczniem liceum, który kończył zajęcia o 8 wieczorem. I bardzo mile wspominam te wieczorne momenty powrotu ze szkoły. Uczniowie odbierają to inaczej niż mogłoby się wydawać. Ale rodzice… To desynchronizacja aktywności.
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze.
Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.