Już od 20 lat goszczą na polskiej scenie kabaretowej, a w Nowohuckim Centrum Kultury w Krakowie obchodzić będą swój jubileusz. Gośćmi programu "Przed hejnałem" są: Adam Małczyk, Basia Tomkowiak i Michał Pałubski, czyli Formacja Chatelet w pełnym składzie. 

 

Przez 20 lat w zespole zmieniło się bardzo dużo, z pierwotnego składu został tylko Adam Małczyk.

 

Adam Małczyk: Czuję się trochę jak dinozaur. Rzeczywiście z pierwotnego składu zostałem tylko ja. Od dwóch lat po raz pierwszy w zespole jest kobieta.

 

Kiedy byłaś na castingu, musiałaś nauczyć się historii, obyczajów grupy?

 

Basia Tomkowiak: Do dzisiaj nic nie wiem o historii grupy. 

 

A skąd wzięła się nazwa?

 

Adam Małczyk: Na początku to w ogóle nie miał być kabaret. To miało być przedsięwzięcie teatralne. Nikt nie myślał, że to będzie trwało 20 lat. Od początku wiedzieliśmy, że będziemy nazywać się Formacja. Siostra naszego kolegi miała w zeszycie od francuskiego fonetycznie zapisane Chatelet. Nie wiedzieliśmy, co to słowo oznacza, ale podobało nam się. Trwały dyskusje na temat tego, że nazwę inaczej się pisze, inaczej wymawia, że nazwa jest niemarketingowa. Potem dowiedzieliśmy się, że to jest dzielnica w Paryżu, że to jest teatr muzyczny w  Paryżu, najniżej położona stacja metra, że oznacza zameczek po francusku. 

 

Jak się zostaje kabareciarzem? Chcieliście zostać aktorami, a życie tak się potoczyło?

 

Michał Pałubski: Chciałem być aktorem, ale nie dostałem się do szkoły teatralnej. Podczas egzaminu dowiedziałem się, że jestem asceniczny, arytmiczny. Dostałem się na tzw. normale studia, ale moja mama powiedziała mi, że jeśli zagram pierwszoplanową rolę u Adama Hanuszkiewicza, to pozwoli mi zrezygnować ze studiów. Pojechałem do Częstochowy, gdzie akurat trwał casting do spektaklu reżyserowanego przez Hanuszkiewicza. Pociąg był spóźniony i niestety przyjechałem po zakończeniu przesłuchań. Wpadłem do teatru, gdy Adam Hanuszkiewicz z Markiem Perepeczką - dyrektorem teatru, szli do jego gabinetu. Wbiegłem na półpiętro przed nich i mówiłem fragment tekstu, biegłem dalej i recytowałem kolejny fragment. Na trzecim piętrze Adam Hanuszkiewicz zatrzymał się i powiedział, że casting jest nieważny, że to ja będę grał "Pana Tadeusza". 

 

Basia Tomkowiak: Przez rok uczęszczałam do studia aktorskiego w  Poznaniu, skąd pochodzę. Ja także nie dostałam się na studia aktorskie, ale Zenon Laskowik ogłosił casting. Tak zaczęła się moja przygoda. 

 

Miewacie czasem grube żarty i obecność Basi tego nie zmieniła.

 

Adam Małczyk: Kobieta w kabarecie musi być na to przygotowana, musi mieć dystans do siebie. Poza sceną te żarty są dużo grubsze. Basia na scenę wnosi dużo uroku i subtelności.

 

Skecz o kobiecie idealnej.

 

Adam Małczyk: Wszystkie te skecze są wypadkową naszych marzeń, pragnień, obserwacji. Zależy nam także na tym, by o coś w tych skeczach chodziło, by były lekko walczące.

 

Jesteście kabaretem z misją.

 

Adam Małczyk: Bardzo górnolotnie to ujęłaś.

 

Macie misję rozbawiania - mądrego, inteligentnego - tak przeczytałam.

 

Adam Małczyk: Tak, żeby ludzie przychodzili, odreagowywali i po wyjściu czynili dobro. Taką mamy misję.

 

A czy są tematy, z których nie żartujecie?

 

Adam Małczyk: Nie ma takich tematów. 

 

Michał Pałubski: Kabaret jest wentylem bezpieczeństwa. Jeśli jesteśmy napompowani, idziemy w fanatyzm, a to jest niebezpieczne.  

 

A publiczność? Reaguje w tych momentach, w których przewidujecie?

 

Adam Małczyk: Ostatni nasz spektakl "Wojna płci", jest już spektaklem kabaretowym. To już nie jest zbiór skeczy. Jest myśl przewodnia, są piosenki, filmiki. Wszystko spięte w jedną całość. Na koniec ludzie nagradzają nas bardzo. Mamy cudowny zawód, bo widzimy, jak ludzie się śmieją. 

 

Czy na dzisiejszy, jubileuszowy wieczór, przygotowaliście nowe skecze, czy wybraliście te najlepsze?

 

Adam Małczyk: Tak i tak. Będą skecze premierowe. Jeden ze skeczy powstał wczoraj, uczymy się go jeszcze.

 

A lubicie improwizację?

 

Adam Małczyk: Najlepsze są te prawdziwe improwizacje. Publiczność to doskonale wyczuwa i widzi, że my się bawimy.

 

Czasami się "gotujecie" na scenie? Lubicie się tak wzajemnie wypuszczać, podkładać nogę jeden drugiemu?

 

Michał Pałubski: Publiczność to lubi, bo widzi, że my też się bawimy.

 

Adam Małczyk: Jeśli gramy kolejny raz ten sam skecz, to bawimy się tekstem, trochę improwizujemy, z czasem te skecze obrastają nowościami.

 

Lubicie oglądać inne kabarety i denerwujecie się, że inni wpadli na jakiś pomysł?

 

Adam Małczyk: W kabarecie trzeba wybierać sytuacje, które dotyczą większej ilości osób, a jednocześnie są bardzo proste. Czasem jesteśmy wściekli, że inni wpadli na jakiś pomysł. Nie dotykamy polityki, bo za dużo się dzieje. Kabaret nie jest od tego, żeby kogoś urazić i dzielić społeczeństwo. Jesteśmy po to, żeby łączyć, a nie dzielić.