Zapis rozmowy Jacka Bańki z marszałkiem Małopolski, Jackiem Krupą z PO.
Ma pan plan awaryjny jakby sąd administracyjny zdecydował o unieważnieniu uchwały powołującej Grzegorza Lipca na członka zarządu województwa?
- Nie ma takiej potrzeby. Wniosek złożony do sądu przez szefa klubu PiS, Witolda Kozłowskiego nie ma podstaw prawnych. Dał temu wyraz poprzedni wojewoda i obecny. Wojewoda sprawuje nadzór prawny nad działalnością Sejmiku. Nie było powodu do uchylenia tych uchwał. Nie ma co do tego wątpliwości.
Od początku jasne było, że w tę stronę pójdą radni PiS, kiedy w dniu kiedy pan i Grzegorz Lipiec zostaliście wybrani, przedstawili analizę prawną, z której wynikało, że powinno się to odbyć inaczej. Radni PiS sugerowali, żeby wstrzymać się parę dni i to przeanalizować. Może trzeba było poczekać?
- My też nie poszliśmy na głosowania bez analiz. Przeanalizowaliśmy podstawy prawne, stan związany z wyborem marszałka Sowy na posła. Wszystko było zgodne z prawem. Radni PiS przecież brali udział w głosowaniach. Pan Kozłowski startował w wyborach na marszałka. Oni uznali poprawność procedury. Teraz chcą wywołać awanturę.
Gdyby się tak stało, że sąd uchyla tę uchwałę to co się dzieje? Głosuje się raz jeszcze?
- Wtedy ponownie proponuję Grzegorza Lipca na kandydata na członka zarządu i głosujemy. Wybór mój i Grzegorza Lipca odbył się w głosowaniu tajnym na sesji sejmiku, zgodnie ze wszystkimi procedurami. Nie ma przesłanek ku innej procedurze. Chyba że koledzy z PiS liczą, że pan Kaczyński zdąży z wymianą sędziów i wyrok będzie inny. To jednak paranoja.
Może liczą na PSL, że kiedyś to się skończy? Już ludowcy mieli wątpliwości przy zmianie władz województwa. Może w końcu dojdzie do zmiany koalicji?
- Nie. PSL nie miał wątpliwości. Były problemy wewnętrzne. Problemów w koalicji nie było. Było to widać w głosowaniach. Koalicja PO – PSL w sejmiku jest stabilna.
Nowy szef ludowców, Władysław Kosiniak-Kamysz, dwoi się i troi, ale sondaże PSL ani drgną. Nie boi się pan, że kwestią czasu jest odwrócenie przymierza?
- Mamy taką sytuację polityczną i awanturę na szczeblu centralnym. Ta cała awantura o TK, podpisywanie ustaw w nocy, sprzyja osobom i partiom, które są na 1 linii frontu. To minie. Te partie, które mają ugruntowaną pozycję, jak PSL, będą dalej funkcjonowały. Wahania sondażowe miną. Wrócimy do stabilizacji.
Jest jeszcze jeden argument. Ostatnio o nim ciszej – przyspieszone wybory samorządowe.
- Można się wszystkiego spodziewać z tym szaleństwie. Może na konwencie seniorów przedstawiciele klubów dowiedzą się, że powstał na kolanie projekt, wieczorem zostanie przegłosowany i nad ranem prezydent to podpisze. Teraz jest demontaż demokracji w Polsce. Nie da się tego inaczej nazwać.
Na razie w cieniu zostaje ten pomysł, ale co jakiś czas wraca.
- Mało kto myśli o dodatkowym aspekcie. Podobno pomysłem na samorząd mają być zmiany granic województw. To straszne konsekwencje finansowe. Wszystkie województwa mają podpisane z Komisją Europejską umowy na środki. To utrata 80 miliardów euro. Stać nas na to? W szaleństwie można pomyśleć, że tak. Obsesje polityczne zaczynają być ważniejsze od interesu Polaków.
Chociaż poza dyskusją jest potrzeba wydzielenia Warszawy z Mazowsza. Wszyscy się zgadzają, że region jest pokrzywdzony.
- Owszem. Takie opinie są słuszne, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby taka zmiana była na koniec kadencji. Wybór mógłby się odbyć w 2018 roku, zgodnie z kalendarzem wyborczym.
Jak się panu układa współpraca z nowym wojewodą?
- Spotykamy się i rozmawiamy. Na razie o tym jakie są wspólne obszary działania. Największym problemem są Światowe Dni Młodzieży w przyszłym roku. Tu współpraca między administracją rządową a Małopolską musi się dotrzeć. To sprawa istotna i trudna.
Pytam o to w kontekście zapowiadanej nowelizacji ustawy o służbach cywilnych.
- To jest totalna paranoja. Pamiętam ministra Błaszczaka. On był współtwórcą ustawy o służbie cywilnej. Teraz odwrócenie sytuacji. To próba wprowadzenia na istotne stanowiska ludzi bez kwalifikacji. Tylko o to chodzi. To psucie państwa.
Jeśli urzędy miałyby sprawniej pracować to dlaczego nie?
- Jak mają sprawniej pracować jak na ich czele staną ludzie nieprzygotowani, bez wiedzy?
Nie wiemy kto stanie.
- Widzimy to.
Może wymaga korekt ta ustawa?
- Prawo zawsze wymaga korekt. Otoczenie jest burzliwe i się zmienia. Natomiast rozwiązania, które sprawdziły się na całym świecie dotyczące uniezależnienia służby urzędniczej od polityki są ważne. Nie rozumiem dlaczego chce się w taki sposób upolitycznić zarządzanie państwem na każdym szczebli, nawet tak gdzie wcześniej polityki nie było.
Uchwała antysmogowa obejmująca Kraków będzie na sesji sejmiku 30 grudnia?
- Zdecydujemy pojutrze, ponieważ wczoraj wieczorem wpłynął do mnie wiosek od prezydenta Krakowa, który proponuje, żeby do uchwały dołączyć element związany z uchwaleniem podobnych zakazów w okolicznych gminach wokół Krakowa. Będziemy to analizować od strony prawnej. Tak czy inaczej sesja 30 grudnia jest budżetowa. Ona potrwa długo, to kilkadziesiąt głosowań. Na pewno na sesję dotyczącą uchwały antysmogowej przyjdą ekolodzy i przeciwnicy tej uchwały. Nie wiem czy będzie sprzyjająca atmosfera, bo będą musieli długo czekać. Być może 30 grudnia. Na pewno 15 stycznia.
Dobrze zrozumiałem? Prezydent zaproponował, żeby podobne zakazy objęły gminy graniczące z Krakowem?
- Tak. Wczoraj do mnie taki wniosek wpłynął.
Żeby też był tam zakaz palenia paliwami stałymi?
- Tak. To postulat prezydenta Krakowa. To wymaga analizy prawnej. Takie zmiany dotyczące wprowadzenia listy paliw, które można stosować w danej gminie, muszą być zaproponowane przez władze konkretnej gminy. Takich wniosków nie mamy.
Rozumiem, że dyskusja się rozkręca.
- To temat bardzo ważny i wzbudzający emocje.