Z posłów PiS za głosowała jedynie krakowska posłanka Barbara Bubula. Przeciwko byli Andrzej Adamczyk i Ryszard Terlecki - oraz szef Polski Razem Jarosław Gowin. W porannej rozmowie Radia Kraków Gowin zapowiedział, że zagłosuje za, jeśli Senat przyjmie przynajmniej część poprawek PiS.
Zdaniem posła Gowina Prezydent Andrzej Duda będzie się starał być prezydentem wszystkich Polaków. Podziały są głębokie, będą jeszcze trwały wiele lat, ale trzeba zacząć je zasypywać - mówił poseł Gowin w radiu Kraków. Poseł liczy na wolę współpracy rządu z prezydentem - a zwłaszcza ministrów obrony i spraw zagranicznych. ZOBACZ
Zapis rozmowy Jacka Bańki z Jarosławem Gowinem z Polski Razem:
Prezydent Andrzej Duda będzie wszystkich Polaków czy prawicy, jak to mówił prof. Hartman, polskich biskupów? Będzie wznosił się ponad podziały?
Będzie do tego dążył widać po wypowiedzi, którą pan przywołał. Drugiej stronie nie będzie to szło w smak. Jestem przekonany, że Andrzej Duda rozpocznie proces pojednania narodowego. Na skutek najpierw wojny na górze PO i PiS-u, potem na skutek katastrofy smoleńskiej dopuściliśmy do tego, że naród podzielił się na dwa wrogie plemiona. W kampanii prezydenckiej Andrzej Duda podkreślał, że chce zasypać te podziały. Nie mam złudzeń, te podziały są tak głębokie, że pewnie będą trwały wiele lat. Pora najwyższa, by tę ranę zabliźniać.
Premier Ewa Kopacz zaapelowała do Andrzeja Dudy o współpracę. Jak pan ocenia tę deklarację? Na czym ta współpraca mogłaby polegać?
Na pewno ta współpraca będzie ze strony prezydenta i mam wrażenie, że będzie też ze strony, przynajmniej części, przedstawicieli rządu. I to tych najważniejszych z punktu widzenia kompetencji pana prezydenta, czyli Ministra Spraw Zagranicznych i Ministra Obrony Narodowej. Nie jest tajemnicą, że w ostatnich tygodniach między ośrodkiem nowego prezydenta a MSZ czy MON trwały intensywne, choć poufne konsultacje. To dobry prognostyk, że przynajmniej w tych dwóch obszarach zakończymy kadencję w atmosferze wspólnej troski o interes Polski.
Mamy też pierwsze zapowiedzi prezydenta Dudy – w tym obniżenie wieku emerytalnego. Pan głosował za podwyższeniem wieku emerytalnego do 67. roku życia. Jak ocenić te zapowiedzi?
Mówię niezmiennie: jestem zwolennikiem podwyższonego wieku emerytalnego. Polityka wymaga kompromisów. Zawarliśmy z PiS kompromis, że my politycy Polski Razem poprzemy obniżenie wieku emerytalnego, a w zamian PiS poprze jeden ze sztandarowych naszych postulatów – zdecydowane obniżenie podatków dla małych, a w przyszłości dla średnich firm. Pytanie brzmi, jakie będą konkretne zapisy ustawy obniżającej wiek emerytalny. Tutaj z zainteresowaniem czekam na propozycje pana Andrzeja Dudy. Czekam też na propozycje innego Dudy – Piotra Dudy z „Solidarności”. Ostatnio zaczął wysyłać sygnały świadczące o dużym realizmie i poczuciu odpowiedzialności za kondycję systemu ubezpieczeń społecznych.
Rozumiem, że poczucie odpowiedzialności także za kondycję finansów publicznych, bo w dłuższej mierze takie obniżenie wieku może przynieść katastrofę.
W dłuższej perspektywie to rozwiązanie niekorzystne zarówno dla budżetu, ale i dla samych przyszłych emerytów. Można szukać rozwiązań kompromisowych, np. pójść w kierunku niemieckim, gdzie wiek określono na 65 lat, ale do tego trzeba mieć przepracowaną odpowiednią liczbę lat. „Solidarność” proponuje, by to było 40, w Niemczech jest 45. Mój kompromis to 43. Dobrze by było, gdyby uprawnienia emerytalne można było nabywać po złożeniu takiej wysokości składek, by starczyło to przynajmniej na minimalną emeryturę.
Andrzej Duda powinien podpisać przyjętą wczoraj ustawę antysmogową?
Zastanawiam się, czy tę ustawę da się poprawić w Senacie. My ze zjednoczonego obozu prawicy obawiamy się tej ustawy. Ona może być wykorzystana do narzucenia rozwiązań, które będą finansowo nie do udźwignięcia dla mniej zamożnej części polskiego społeczeństwa. Będziemy nad tym jeszcze współpracować z koalicją rządową w Senacie. Potem przyjdzie namysł ze strony prezydenta Dudy.
Pan głosował przeciwko tej ustawie. Za zagłosowała np. posłanka PiS Barbara Bubula. Jak pan będzie to tłumaczył krakowianom? Że ostatecznie decyduje przekaz partyjny?
Nie przekaz partyjny, nie jestem politykiem PiS-u. Podjąłem decyzję w oparciu o opinię ekspertów współpracujących z Polską Razem. Gdyby poprawki przeszły, wtedy z pełnym przekonaniem zagłosowałbym za ustawą. Mam nadzieję, że koalicja nie będzie się upierać i pozwoli poprawić ją senatorom.
Ale co jest złego w nowelizacji, która pozwoli samorządom określać normy dla pieców?
Generalnie, popieram, by zwiększać kompetencje samorządów. Ale proszę sobie przypomnieć rozwiązanie, które próbował narzucić prezydent Krakowa. To były rozwiązania, które doprowadziłyby dziesiątki gospodarstw domowych do kompletnego bankructwa, zmuszałyby tych ludzi do zrzekania się mieszkań lub nawet do przenoszenia się w inne rejony miasta…
Ale sam marszałek wspomina, że jest przeznaczone w programie regionalnym 0,5 miliarda złotych, by wspomagać tego typu działania. Po drugie samorząd może się zdecydować, o ile go na to stać.
Pytanie kogo stać. Czy stać samorząd czy stać mieszkańców? Przez wiele lat, bo Jacek Majchrowski jest prezydentem Krakowa przez cały okres, gdy jesteśmy w Unii Europejskiej i możemy garściami czerpać z budżetu, jakoś nie zadbano, by Kraków i inne miasta Małopolski, w których problem smogu jest poważny, uruchomiły programy realnie wspierające mniej zamożną część mieszkańców.
Głosując przeciwko ustawie, mówi pan wprost: „palcie, czym chcecie, zatruwajcie powietrze”. To może jak kogoś nie stać na wywóz szamba, to niech wylewa je do rzeki albo na chodnik?
Sugeruje pan poparcie dla zachowań sprzecznych z prawem. Nie trzeba ustawy antysmogowej, by karać surowymi grzywnami palenie materiałami niedozwolonymi. Chodzi o palenie węglem. Mam żal do prezydenta Majchrowskiego, że jego trzy kadencje w znacznej mierze zostały zmarnowane. Kraków mógł z własnych środków i ze środków unijnych uruchomić program likwidacji palenisk węglowych. Problem by był nieporównanie mniejszy. Sam mieszkam przy al. Słowackiego. Jeżeli problem smogu dotyczy kogoś, to takich mieszkańców jak ja. Na pewno będziemy ze smogiem walczyć, jeśli jesienią dojdziemy do władzy, ale tak, by uwzględnić interes wszystkich mieszkańców.
Krakowską listę prawdopodobnie otworzy Małgorzata Kidawa-Błońska, a może Rafał Trzaskowski. To może „jedynką” w Krakowie powinna być też prezes Beata Szydło?
Od samego początku pani prezes Szydło podkreślała, że jest premierem Polski regionalnej. Jestem przekonany, że będzie chciała startować z ziemi, z której się wywodzi, czyli z chrzanowsko-oświęcimskiej. Co do sytuacji w PO, niezależnie czy jedynką będzie Małgorzata Kidawa-Błońska, a może Rafał Trzaskowski, czyli spadochroniarze z Warszawy, to wotum nieufności wobec krakowskiej i małopolskiej Platformy. Cała lista krakowskiej Platformy nie poraża swoją siłą. Ale chcę powiedzieć uczciwie, że na tej liście jest człowiek, który ma predyspozycje by być liderem, tylko że został zepchnięty dość głęboko. Mam na myśli byłego eurodeputowanego Bogusława Sonika.
Pojedynek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i prezes Szydło to by było starcie na najwyższym szczeblu.
Nie byłbym za. Trzeba uszanować więź polityków z własnym wyborami. Jestem przeciwnikiem przerzucania polityków jak workiem kartofli tylko po to, by poprawić notowania partii. Pracuje się dla Polski, ale i dla swego okręgu wyborczego. Jeżeli listę będzie otwierać polityk niezwiązany z danym regionem, to powinny być sytuacje wyjątkowe.
Np. Zbigniew Ziobro, świętokrzyskie.
Ziobro dokonał wyboru. Będzie startował nie z pierwszego, ale z ostatniego miejsca.
A pan będzie na początku czy na końcu listy zjednoczonej prawicy?
Listę ujawnimy w pełni, gdy będzie gotowa, czyli w drugiej połowie sierpnia. Wszystkie moje działania od początku podjęcia współpracy z PiS do powstania szerokiego obozu prawicy obliczone są na zespołowy sukces. Nigdy nie stawiałem ambicji personalnych przed dobrem całego naszego zespołu.