"To nadwrażliwość konserwatora" - tak awanturę wokół zegara odliczającego czas do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie ocenia poseł Ireneusz Raś. Elektroniczny zegar na bazylice Mariackiej pojawił się pod koniec lipca, bez wszystkich wymaganych zgód. Jak już informowaliśmy, zegar - mimo kontrowersji - pozostanie na fasadzie bazyliki. To dzięki zapisom w  uchwale o parku kulturowym, które pozwalają na czasowy montaż tego typu urządzeń, jeśli mają związek z ważnymi wydarzeniami.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Ireneuszem Rasiem:

 

Żal panu Jaguara, który nie tylko nie przyjedzie do Krakowa, ale ominie Polskę?

Oczywiście, że żal. Zawsze wydawało nam się, że może być dobre miejsce w Krakowie. To, czego żądał Jaguar, to były bardzo określone kwestie. W jednej działce nieskażony teren o powierzchni ponad 300 ha. Tego Kraków nie spełniał. Jaguar wybrał inaczej.

 

Wicepremier Piechociński zdążył pochwalić się nowym inwestorem, tymczasem skończyło się, jak skończyło. Ci inwestorzy motoryzacyjni nas omijają. Dlaczego?

Są też kwestie podatkowe, pewnych dodatkowych zachęt. Nieraz nie opłaca się podejmowanie takich decyzji. Słowacja przelicytowała. Tam będzie ta fabryka stała. Musimy czekać na innych oferentów. Myśleliśmy, że jednak hinduski inwestor wybierze Polskę. Byliśmy w ścisłym finale, były dwa kraje na końcu. Wydawało się, że Polska będzie wybrana ze względu na dobre decyzje dla Nowej Huty dotyczące produkcji stali. Mam nadzieję, że stal z Krakowa będzie produkowana dla umiejscowionej na Słowacji fabryki.

 

A może za słabo walczymy?

Nie, absolutnie nie. Nie chcę powiedzieć, że pan Piechociński słabo walczył. Jaguar zrobił nam smaka. Musimy się smakiem obejść. Mamy absmak.

 

Wiemy, jak tłumaczy to wicepremier Piechociński: nie walczymy o inwestora za wszelką cenę. Ta pomoc publiczna byłaby duża.

Uważam, że tu polski rząd dla inwestorów, również hinduskich – mówię o naszej hucie - zrobił bardzo wiele. Robimy w  tej przestrzeni, która daje najwięcej miejsc pracy i może swym zasięgiem razić Tatę na Słowacji. Mam nadzieję, że blacha przez nas wyprodukowana będzie tą karoseryjną dla hinduskiego inwestora.

 

Ekologom nie podobają się zmiany w prawie, które pozwolą na budowanie stacji narciarskich w parkach krajobrazowych. Pan te zmiany popiera. Jak pan chce zapobiec degradacji?

 

Przestańmy. To efekt artykułu, który nie jest pogłębiony. Od roku robiliśmy konsultacje z ekspertami ministerstwa środowiska, regionalnymi dyrekcjami ochrony środowiska na południu Polski, które wydają decyzje środowiskowe dla wyciągów narciarskich. Z tego wynikało, że małe obiekty nie powinny być objęte tym obowiązkiem,  ale nie w parkach narodowych. Nie działajmy upraszczająco. Chodzi  o tereny niechronione. Czy pan zgadza się na to, żeby przenośnik taśmowy dla dzieci rozłożony obok dużego wyciągu był objęty oceną oddziaływania na środowisko? Sami dyrektorzy regionalni zwalniają z takich ocen. W praktyce deregulujemy coś, co nie wpływa na środowisko, nie obniża jego jakości  i co zostało ustalone przy okrągłym stole z ekspertami. Nie powinno to budzić żadnych emocji.

 

Ale takie inwestycje miałyby powstać na gruntach prywatnych. Kto miałby płacić odszkodowania? Gminy?

Mieszamy fakty. Mówimy o dezyderacie. Tam jest kilka propozycji. Ten artykuł mówił, że ministerstwo środowiska chce zmienić rozporządzanie Rady Ministrów, aby te małe inwestycje były zwolnione z oceny oddziaływania na środowisko wtedy, gdy wyciąg narciarski stoi na obszarze niechronionym do 15 ha, a na terenie parków krajobrazowych do 10 ha.  

 

A co z odszkodowaniami?

Analizujemy i opiniujemy tę kwestię. Na pewno nie zakończy się to w tej kadencji. Też uważam, że pewne kwestie szczególnie na południu bulwersują. Regiony się nie rozwijają. Chcemy 10% PKB z turystyki, dziś mamy 6,5. Podwoiliśmy to. Bez turystyki narciarskiej tego nie dokonamy. A ponad 3 miliardy złotych każdego roku Polacy zostawiają poza granicami.  

 

Ale odszkodowanie zrzucone na gminy nie jest zerojedynkowe.

To nie jest odszkodowanie zrzucone na gminę. To jest właściwa zapłata, ustalona przez sąd na osobę, której grunt uczestniczyłby w takim biznesie. Najbardziej sprawiedliwy ze sposobów. Żadna gmina by nie ucierpiała. Na 8 opinii samorządów terytorialnych mamy jedną negatywną.

 

Jak się panu podoba zegar na bazylice Mariackiej odmierzający czas do ŚDM?

Mnie się podoba.

 

W tym miejscu? Konserwatorowi zabytków się nie podoba.

Takie rzeczy są stosowane na  całym świecie. To nadmierne larum.  Światowe Dni Młodzieży to tak wielka waga dla Krakowa i dla całej Polski. To olbrzymia promocja. Również dla propagowania tych wielkich zdobyczy kulturalnych.

 

Mamy park kulturowy. Są równi i równiejsi?

W Krakowie od czasu do czasu zawsze ktoś będzie protestował.  Trzeba również w ten sposób promować. To nadwrażliwość konserwatorska.

 

Ale konserwator zaproponował inne miejsce.

Też w parku kulturowym. Nie rozumiem więc, o co chodzi.

 

Może pana brat, który jest proboszczem bazyliki, pomoże rozwiązać ten konflikt?

Nie mieszam się w kwestie brata. Brat jest samodzielny. Pytanie o mojego brata jest nieeleganckie.

 

Może się pan zaangażować w rozwiązanie tej awantury.

Żadnej awantury. Jeżeli w parku kulturowym w jednym miejscu ten zegar może stać, a w drugim nie, to ja się pytam, czemu tak ma być? Mój brat na pewno pytał tych osób, które mają kompetencje. I te osoby opiniowały to pozytywnie.

 

Tak słaba jest drużyna krakowskiej Platformy, że dostaje lidera z Warszawy – Rafała Trzaskowskiego?

Jest mocna.  To nie jest zaskoczenie, od kilku dni się  tym mówiło. Ja tej decyzji nie komentuję. Dziś nie jest mój czas na ten komentarz. Dziś sam walczę o mój wynik dla Platformy, nie tylko mój własny. Tak pojmuję drużynową grę i myślę, że tak pojmują to wyborcy Platformy. Musimy odrabiać straty.

 

Rafał Trzaskowski, który mówi, że będzie walczył o inwestycje drogowe dla Małopolski, tym samy wystawia wam ocenę.

Potrzebne jest umiejscowienie w faktach. Jeżeli ktoś mówi, że mamy problem ze wschodnią obwodnicą, to mówię, że jest w blisko w 30% zrealizowana. Jeśli mówimy o S7 do granic województwa, to chcę powiedzieć, że do września ruszy przetarg. Mówimy o faktach, a nie obietnicach. Myślę, że Rafał Trzaskowski o tym wie. W przyszłym tygodniu pojawi się tu na posiedzeniu wyjazdowym rządu.

 

Czemu będzie ono poświęcone?

Wielu kwestiom, również przygotowaniom do ŚDM, bo polski rząd także do tego przywiązuje wagę. Będziemy też rozmawiać o powietrzu, ustawie antysmogowej.

 

Już została przegłosowana. O powietrze pytamy przedstawicieli prawicy.

Pytacie, o co chcecie pytać.  Uważam, że ktoś bez zrozumienia - Jarosław Gowin czy poseł  Adamczyk - odpowiadają na te pytania, to jestem zbulwersowany. Byliśmy za to krytykowani, że prace idą wolno.

 

Krakowska Radia Miasta, niezależnie od przynależności politycznej, poparła te zmiany. Także radni z PiS.

Ale ryba psuje się od głowy.