O zjawisku prokrastynacji mówiły w programie "Przed hejnałem" dr Kinga Tucholska z Instytutu Psychologii Stosowanej UJ, redaktorka magazynu „Charaktery” oraz Ola Budzyńska, Pani Swojego Czasu, prowadząca szkolenia z zarządzania czasem.
- Pamiętam, że na studiach moje mieszkanie lśniło, kiedy przychodziła sesja. I pewnie nie przypadkiem prokrastynację nazywa się syndromem studenta.
Dr Kinga Tucholska - Jest to syndrom studenta, dlatego że wśród osób młodych jest wyraźna tendencja. Gdy patrzy się na wyniki badań, to najczęściej ta przypadłość patologicznego odkładania na potem dotyczy ludzi młodych.
- Skąd bierze się to patologiczne odkładanie?
Dr Kinga Tucholska - Każdy z nas ma tendencje do aktów zwlekania, ale w przypadku prokrastynacji mówimy o wzorcach zwlekania, od których trudno się uwolnić. Skąd się bierze? Jest kilka powodów - już na poziomie mózgu, płatów czołowych, leżą przyczyny. Są to wtedy kwestie biologiczne, ale istnieją też kwestie rodzinne, czyli tzw. wyuczony nawyk. Jeśli rodzice byli restrykcyjni, to dziecko się buntowało i nie wykonywało poleceń, odkładało na później. Wreszcie ta tendencja wbudowuje się w osobowość, leży na podłożu perfekcjonizmu, mechanizmów lękowych, impulsywności. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, skąd to się bierze.
Aleksandra Budzyńska - Pracuję z kobietami, które odkładają na później i nazywają to chorobą, bo tak jest wygodniej. Pamiętam, gdy byłam studentką, to liście moich kwiatów zawsze były czyste przed sesją. Prokrastynacja jest często niezamierzonym działaniem wynikającym z braku umiejętności zaplanowania tego, co chcemy zrobić. W przypadku studentów, którzy mają do nauczenia sporą ilość materiału, a zazwyczaj nie uczą się systematyczne, tylko zostawiają wszystko na ostatnią chwilę, tworzy się wielki słoń. Trudno się z nim uporać, dlatego odkładają tego wielkiego słonia na potem, dopóki znajdą się w sytuacji podbramkowej.
- Ja jestem zmęczona samą świadomością, że coś nade mną ciąży.
Aleksandra Budzyńska - By móc się za to zabrać, to trzeba wiedzieć jak. My nie jesteśmy uczeni radzenia sobie z takimi wielkimi projektami. Nie uczymy się, jak rozkładać to na małe odcinki czasowe, ile czasu będziemy potrzebować na realizację tych odcinków, dlatego odkładamy to w czasie.
- Prokrastynacja sprawia, że łatwe rzeczy stają się trudne, a trudne stają się jeszcze trudniejsze. To jest prawda, bo coś co można by zrobić szybko, gdyby zostało zrobione od razu, zaczyna się rozrastać. Ten słoń staje się jeszcze większy.
Aleksandra Budzyńska - Tak i jeszcze trudniejszy. Odkładając coś przez tydzień, ciągle przez ten tydzień o tym myślimy. Ciężar psychiczny, że muszę to zrobić, jest jeszcze większy. To jest tym bardziej trudne, im dłużej to odkładamy.
Dr Kinga Tucholska - Prokrastynator dużo robi, czego nie powinien, np. maluje paznokcie, czyści kwiatki, a to też pochłania energię i odciąga uwagę od czegoś, co nad nami ciąży, od tego słonia.
- Zdarza mi się działać tak, że jak mam coś do wykonania, to zaczynam od przeczytania 10 stron powieści, a potem zabieram się za tę pracę. A to chyba odwrotnie powinno być, prawda?
Aleksandra Budzyńska - To zależy od osoby. Są osoby, które muszą zacząć od nagradzania się, zafundować sobie jakąś dawkę przyjemności, a potem zabrać się do pracy. To zależy od tego, co rozumiemy przez nagradzanie. Jeśli to jest książka, to jak najbardziej, ale nie wolno przeglądać rano poczty elektronicznej, zaczynać od buszowania w sieci, bo to nas wyczerpuje psychicznie, poza tym zawsze się przedłuża.
- Kliniczny prokrastynator też powinien się nagradzać?
Dr Kinga Tucholska - Nagradzać w momencie, gdy wykona część pracy, nie odwrotnie. Są osoby, które potrzebują tej zachęty, by rozładować napięcie i wziąć się do pracy, a potem należy im się porządna nagroda.
- Nikt nas nie uczy systematyczności. Powinniśmy uczyć tego dzieci w szkole, a kończy się na mówieniu: masz pracować systematycznie, tylko konkretniej - ale jak?
Aleksandra Budzyńska - To cała nauka - rozkładanie projektu na małe kawałki. Nauka systematyczności to jest zastanawianie się, na jakie odcinki czasu powinna być podzielona nasza praca. Potem należy zastanowić się, czy to zajmie akurat tyle czasu, ile sobie zaplanowałam. Później trzeba to zmierzyć z rzeczywistością. Nie powinniśmy uczyć się tego w szkole. My jako rodzice powinniśmy uczyć tego nasze dzieci. Mówimy 3-latkowi, by posprzątał pokój, co jest dla niego wielkim słoniem, z którym nie umie sobie poradzić. Nie wie, jak to zrobić, dlatego odkłada to w czasie i nagle zaczyna być głodny, śpiący, marudny. Należy pokazać mu jak ma to zrobić, żeby zaczął od drobnych czynności, od poukładania książek, schowania zabawek i wtedy ten słoń będzie zjadliwy.
- Prokrastynacja często współwystępuje z osobowością unikającą.
Dr Kinga Tucholska - Wtedy prokrastynacja nie będzie problemem samym w sobie, ale objawem problemu, które w podłożu ma lęk przed zmianą, nowością, wyzwaniami. Osoba cierpiąca na to zaburzenie ma tendencję, by unikać takich sytuacji. Często prowadzi to też do depresji, obniżonego nastroju, niechęci do aktywności. Gdy jest to cały kompleks - tendencja do zwlekania związana jest z lękiem, to potrzebna jest pomoc terapeutyczna.
- Na pani blogu "Pani swojego czasu" urzekł mnie wpis o dzieciach - jak wiele moglibyśmy się nauczyć od dzieci, obserwując je. One świetnie umieją instynktownie zarządzać czasem.
Aleksandra Budzyńska - Tak, one instynktownie zarządzają swoją energią. Dzieci idą spać, gdy są zmęczone i wstają, gdy są wypoczęte. My robimy zupełnie odwrotnie. Gdy jesteśmy zmęczeni, to zrzucamy sobie na głowę najtrudniejsze sprawy. Sami w ten sposób odbieramy sobie energię do pracy. W zarządzaniu czasem nie chodzi o liczenie czasu, ale o efektywne wykonywanie zadań. Jeśli efektywnie śpię, jem, to mam energię do efektywnego wykonywania zadań. Rano zadanie zabierze nam mniej czasu niż wieczorem, kiedy jesteśmy zmęczeni.
- Myślę tutaj o sowach, które mówią - mnie najlepiej pracuje się nocą.
Aleksandra Budzyńska - Często pytam takie sowy - kiedy ostatnio próbowały wstać rano. Okazuje się, że nigdy. Gdy sowa chce się stać skowronkiem, to musi wcześniej położyć się spać. Sami się wpędzamy w bycie sowami - tak długo jak odkładam zadanie na później, będę robił to po nocach, ale to da się zmienić.
- Od czego zacząć?
Aleksandra Budzyńska - Moje klientki zaczynają od poranka - tę najważniejszą rzecz, którą mam zrobić, ustawiam na sam początek dnia. Ustalam z klientką dokładną godzinę, co zrobi wcześniej, co później, komu się pochwalić wykonanym zadaniem. Jeśli na początku dnia mam zrobione to najważniejsze zadanie, to wieczorem mogę to odpuścić i kładę się wcześniej spać.
- Kiedy tak próbuję, to zdarza mi się pić kawę przez godzinę.
Aleksandra Budzyńska - Ze mną nie ma żartów, choć sama uwielbiam pić kawę rano. Jeśli moja klientka mówi mi, że będzie rano kawa, to pytam - do której godziny będzie ta kawa. Organizacja czasu stanie się nawykiem, gdy powtórzymy taki prawidłowy schemat kilka, kilkadziesiąt czy kilkaset razy.
- A nie staniemy się automatami?
Aleksandra Budzyńska - Człowiek jest pewnego rodzaju automatem. Działamy bardzo nawykowo, ale bardziej zauważamy te negatywne niż pozytywne.
- A poza tym wieczorem będzie czas na spontaniczność.
Aleksandra Budzyńska - Będzie można sobie zaplanować dwie godziny na robienie tego, co się chce.