Napisy usunięto, autorów szuka policja. Zdaniem posła Mularczyka problemem jest to, że Romowie tworzą getta, jak jest na przykład w Maszkowicach, gdzie nie obowiązuje polskie prawo.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Arkadiuszem Mularczykiem z Solidarnej Polski.
Co dalej z pana polityczną przynależnością? Jeszcze Solidarna Polska czy już PiS?
- Jestem parlamentarzystą klubu PiS. Jak zapowiedziałem, niebawem wracam do partii PiS. To nie jest najważniejsze jednak.
Po tragedii we Francji potrzebujemy jak najszybciej ustawy antyterrorystycznej?
- Niewątpliwie terroryzm, z jakim mamy do czynienia, który przejawia się takimi zamachami, wymaga nadzwyczajnego podejścia wszystkich państw. Jedno państwo sobie nie poradzi. Musimy zrobić przegląd procedur, które pozwalają na walkę z tym. Trudno powiedzieć, czy potrzebne są nowe przepisy. Na te pytania odpowie nowy koordynator służb specjalnych, który zobaczy, co się dzieje w służbach specjalnych. One mogą zapobiegać takim atakom. Musimy być otwarci na nowe procedury, które pozwolą zapobiegać takim tragediom.
Pytam o to na początku kadencji. Za 8 miesięcy mamy w Krakowie Światowe Dni Młodzieży. Nawet strona kościelna podkreśla, że jest zaniepokojona sprawą bezpieczeństwa. Jeśli ocena koordynatora ds. służb specjalnych była taka, że konieczna jest nowa regulacja to trzeba się spieszyć, żeby zdążyć przed tym co nas czeka w Krakowie?
- Oczywiście. Czeka nas olbrzymia uroczystość. Wszyscy chcemy, żeby ŚDM odbyły się spokojnie. Trzeba przygotować służby specjalne, policję i wojsko do zabezpieczenia imprezy. Jak będą potrzebne takie regulacje, to trzeba je wdrożyć.
Jak pan tłumaczy antyromską nagonkę w Limanowej? Nie jest tak, że skrajne środowiska będą chciały wykorzystać strach po tragedii? To czas radykalizmu w Polsce?
- To problem z brakiem przystosowania się Romów do warunków życia u nas. Niestety mamy taką sytuacje w Limanowej czy Maszkowicach. Jak ostatnio spotkałem się z sołtysami gminy Łącko, to oni mówili, że osada romska to wielki problem. Oni nie dostosowują się do prawa. Jak obserwuję zmagania mieszkańców gminy Łącko, to zastanawiam się jak państwo chce sobie z tym poradzić. Myślę o byłej premier Kopacz, która chciała przyjąć tysiące uchodźców z Syrii. Nie potrafimy sobie poradzić z grupą kilkuset Romów. Jak pozwalamy, żeby nie stosować prawa wobec grup mniejszości, to potem obywatele nie mają do państwa zaufania. Nie ma też przez to akceptacji na przyjęcie uchodźców z Syrii, w ramach których mogą funkcjonować i jak widzimy funkcjonują grupy terrorystyczne.
Chce pan rozgrzeszyć ten radykalizm? To jest zrozumiałe pana zdaniem, bo grupy romskie się nie asymilują?
- Jakby pan miał sytuację, gdzie każdego dnia Romowie wypalają opony, sprzęt AGD i odzyskują złom, z czego żyją a państwo by nie było w stanie zabezpieczyć mieszkańców przed tym, to należy zadać pytanie, czy sposób funkcjonowania tych mniejszości u nas jest właściwy. Czy radykalizmy nie są wtedy uzasadnione? Obserwuję bezradność służb publicznych. Nie mogę krytykować ludzi, którzy się nie godzą na bezradność państwa.
Jest pan kolejną kadencję posłem sądeckim. Po raz trzeci zdobywa pan największą liczbę głosów w okręgu. Jakie pan ma recepty? Do tej pory był pan w opozycji. Teraz przeciwnie.
- Jako opozycja interweniowałem we wszystkich instytucjach – policji, MSW i w ochronie środowiska, żeby mieszkańcom gminy Łącko pomóc. Te instytucje były bezradne. Kończyło się to niczym. Władze bały się radykalnie podjąć działania wobec tej osady. Nie należy godzić się na taką sytuację. Robi się getta, gdzie mieszka kilkaset osób poza prawem. Trzeba ich rozproszyć. Inaczej będą getta poza prawem. Należy to w tej kadencji rozwiązać i pomóc mieszkańcom
Jako poseł będzie pan dążył do rozproszenia tych środowisk z Maszkowic i Limanowej?
- Gdy spotkałem się z sołtysami z tej gminy, oni mówili, że to największy kłopot. Należy słuchać obywateli. Zostaliśmy wybrani po to, żeby problemy rozwiązywać. W tej gminie miałem jedno z najwyższych poparć w okręgu. Mieszkańcy popierają moje działania.
Do tej pory mógł pan krytykować władze, był pan w opozycji. Co teraz będzie chciał pan zrobić w tej sprawie jako poseł?
- Dalej będę interweniował w instytucjach, które mają instrumenty do działania. Ta sprawa wchodzi w zakres działania kilku ministerstw. Będę chciał te instytucje zachęcić do aktywnego zajęcia się problemem. Takie problemy w naszym kraju często nie są rozwiązywane aktywnie przez służby.
Dalej pan mówi jakby pan był w opozycji. Teraz władza jest w państwa rękach.
- Nie czuję władzy w moich rękach. Rząd nie przedstawił expose, nie ma wojewodów a pan oczekuje, że pojadę do Maszkowic i rozgonię Romów. Doceniam pana działania, ale ta sprawa jest od 20 lat nierozwiązana. Pan oczekuje, że zaraz po wyborach rozwiążę problem. Nie. Podejmę działania, ale ja nie mam osobiście instrumentów, żeby ten problem rozwiązać. Ten problem leży w zakresie wielu urzędów.
Jest pan prawnikiem. Trafi pan do ministerstwa sprawiedliwości?
- Nie wszyscy parlamentarzyści mogą trafić do ministerstwa. Rząd ma określoną pojemność.
Jakie są najważniejsze działania? Pana szef, Zbigniew Ziobro, pokieruje tym resortem. Od czego powinien zacząć?
- Każdy parlamentarzysta ma wolny mandat. Nie ma szefa. Jak chodzi o wymiar sprawiedliwości to kluczem jest przywrócenie zaufania społecznego do sądów. To jest zachwiane. Mamy wiele interwencji. Wczytując się w decyzje sądów czy prokuratorów nie sposób zgodzić się z mieszkańcami. Trzeba podjąć inicjatywy. To kwestia podzielności dyscyplinarnej sędziów i prokuratorów, kontrola sądowa, reforma sądownictwa i prokuratury. Jest wiele działań. Jest nowy minister. Celem jest przywrócenie zaufania społecznego do tych instytucji. Tego teraz nie ma.