- A
- A
- A
Marka Radia Kraków za maj dla wystawy "Sny ornitologa" w MCK
Ekspozycja przygotowana została z okazji 25-lecia Międzynarodowego Centrum KulturyZacnie świętuje swój jubileusz 25-lecia krakowskie MCK. Z tej okazji w kamienicy Pod Kruki uwił gniazdo cudowny ptak – Max Ernst. Ulotny, nieuchwytny, nieobliczalny, objawia się pod Wawelem poprzez znane tu już kolaże, ale także wyśmienite, po raz pierwszy pokazywane w Polsce obrazy i rzeźby, te ostatnie inspirowane sztuką naiwną. Wystawa gromadzi ponad 100 prac ze świetnej niemieckiej kolekcji, a ptasi wątek, nie jedyny przecież w twórczości tego bardzo wszechstronnego artysty, czyni te ważną ekspozycję lekką i przyjemną, idealną na czas kanikuły. Ptak to jeden z wiodących wątków tematycznych obecnych w sztuce Maxa Ernsta, począwszy od wczesnych prac dadaistycznych aż po tworzone u kresu życia. Nazywany Loplopem, Hornebomem, Schnabelmaxem pojawia się w różnych odsłonach, formach i kontekstach. Jest dominującym motywem w kolażach, obrazach olejnych, grafikach, ilustracjach książkowych i rzeźbach.
Pozostałe propozycje:
Czarnym koniem naszej debaty mógł okazać się spektakl “O krasnoludkach i sierotce Marysi”, wyreżyserowany przez Iwonę Ierę. Polsko-niemiecka reżyserka teatralna opowiada historię osieroconej dziewczynki poprzez bardzo współczesne lęki i obawy. Kanoniczny tekst Konopnickiej “przepisała” współczesna autorka dla dzieci Martyna Lechman, wyposażając zarówo Marysię, jak i towarzyszącą jej gromadę krasnali w różne, zaskakująco znajome, “ponowoczesne” obsesje: od depresji po alergie. Całkowicie bezpretensjonalna i pełna humoru inscenizacja dla dzieci to prawdziwie biały kruk na krakowskich scenach, gdzie tego typu gatunek zmonopolizowała Groteska. W tej opinii nie jesteśmy odosobnieni: “Dawno nie widziałam w krakowskich teatrach bajki napisanej i wyreżyserowanej z podobnym wdziękiem, lekkością, a jednocześnie podejmującej istotny temat – żałoby” - napisała na teatralnym.pl znana krakowska teatrolożka dr Olga Katafiasz.
Teatr im. Słowackiego, jeszcze przed wielkim skokiem na głęboką wodę pod wodzą nowych dyrektorów, proponuje ostatnie premiery z “rozdania” ekipy kończącej misję. „Zagraj to jeszcze raz, Sam" wg scenariusza Woody'ego Allena to doskonały przykład panujących ostatnio przy placu św. Ducha priorytetów. Miało być przyjemnie, niegłupio, ale też niewymagająco, bez wielkiego ryzyka. O dziwo, inscenizacja Krzysztofa Babickiego trafia w punkt tych postulatów, choć reżyser ten nie popisał się dotąd w Krakowie szczególnie lekką ręką. Komedia Allena rzeczywiście jest zabawna, tempo na scenie ma świetne, proporcje zdrowo rozłożone między szczyptą seksu, odrobiną psychoanalizy, zabawnym pastiszem filmów z Bogartem. Z pewnością duża to zasługa aktorskiej ekipy, z Dominiką Bednarczyk i Krzysztofem Piątkowskim na czele, która mocno się pilnuje, by zabawa nie przerodziła się w tanią farsę. No i dobrze. Ale na scenie Wyspiańskiego chcemy jednak czegoś więcej?
Zdecydowanie nie pragniemy, a przynajmniej na żadnej z repertuarowych scen, przedstawień w rodzaju “Dekalogu” w reżyserii Tian Gebinga w Starym Teatrze. To nawet nie jest szczególnie złe przedstawienie, tylko bardzo powierzchowne, formalnie przewidywalne i mało oryginalne. Wyobrażam je sobie na przykład na festiwalu “Reminiscencje”, przynajmniej w dawnej, raczej off-owej formule, gdzie na niedostatki ideowe spektaklu można było przymknąć oko, delektując się propozycją ciekawej formy. Albo odwrotnie. Chińczyk Tiang Gebing, podkreślający w wywiadach swoja kulturową obcość ateista, zrozumiał Dekalog jako system pełen opresyjnych zakazów. A o swoim odkryciu odkryciu opowiedział na scenie językiem ruchu, inspirując się gimnastyką, musztrą oraz tai chi. Nie brakuje w tym spektaklu i zabawnych scen i poetyckich nawet. Są nawet sceny satysfakcjonujace choreograficznie. Sądzę jednak, że ciekawsze przemyślenia na temat dziesięciorga przykazań może zaprezentować przeciętny gimnazjalista. I nie musi tego robić na scenie.
Nie wiem, czy to prawda, ale podobno w Muzeum Narodowym zamiast monografii Ewy Kuryluk miała być wystawa klasyka abstrakcji geometrycznej w polskim malarstwie – Stefana Gierowskiego. Mamy więc bardzo dobry pokaz prac czołowej polskiej hiperrealistki, i to jest znakomita wystawa, ale Gierowski to zjawisko właściwie poza kategoriami, fenomen, gdzie surowa forma spotyka się z czystą metafizyką. No trochę szkoda. “Nie śnij o miłości, Kuryluk” to mocny, reprezentatywny pokaz nurtu w polskim malarstwie prawie nieobecnego. Kuryluk brawurowo operuje formą realistycznego malarstwa, wykorzystując ją do poprowadzenia nas drogą swoich obsesji. Kolorowa powierzchnia obrazu nierzadko ukrywa złowieszcze, mroczne treści inspirowane biografią artystki. Egzotyczne wątki, cytaty ze świata dzikich wprowadzają poczucie chaosu i niepokój. W tym fascunujacym malarstwie jest dotkliwy konkret przedstawienia i budząca trwogę tajemnica niewidzialnego.
Na pewno nie można tego powiedzieć o wystawach Miesiąca Fotografii. Kolejna edycja festiwalu wciąż podnosi widzom poprzeczkę. Odbywający się pod hasłem”Kryzys? Jaki kryzys!” przegląd, bada temat kryzysu przede wszystkim w perspektywie samego medium fotografii, ale także w perspektywie globalnych ruchów społecznych, ekonomii, a także historii. Festiwal ma swoją publiczność i niekwestionowany prestiż. Od pewnego czasu jednak zmierza w kierunku hermetycznych, konceptualnych projektów, ambitnych i wartościowych, całkowicie ignorując tzw. przeciętnego widza, jego smak, możliwości percepcji. Fotografowie stają się kimś w rodzaju uczonych badaczy, a sam proces eksplorowania rzeczywistości staje się znacznie ważniejszy niż końcowy efekt. Nie chcę być posądzona o lenistwo, ale stwierdzam fakt.
Najciekawsza wystawa tegorocznej edycji to w mojej opinii “Świeże spojrzenie. Nowe formy narracji wizualnej”, pokazywana w po raz pierwszy udostępnionych na wystawę w dawnych Zakładach Tytoniowych na Dolnych Młynów. To opowieści wizualne między innymi o światowym handlu heroiną, albumie fotograficznym wysokiego rangą oficera SS, przymusowym zakazie opuszczania domów w pewnej dzielnicy, czy radiowej operze mydlanej w Rwandzie. Autorzy używają współczesnych technik narracji, by podzielić się swoimi przekonaniami i opiniami na społeczne i polityczne tematy. Tym samym pokazują, że fotografia dokumentalna ma niezwykłą siłę w czasach, gdy pojedyncze obrazy i zdjęcia są wszechobecne, ale często pozbawione kontekstu.
jn
Nasze nominacje:
Ewa Kuryluk "Nie śnij o miłości, Kuryluk", Muzeum Narodowe w Krakowie
Max Ernst "Sny ornitologa", Międzynarodowe Centrum Kultury
"Dekalog", Narodowy Stary Teatr, reż. Tian Gebing
„Zagraj to jeszcze raz, Sam" Teatr im. Słowackiego
“O krasnoludkach I sierotce Marysi”, reż. Iwona Iera, Teatr Bagatela
Miesiąc Fotografii
Komentarze (0)
Najnowsze
-
15:33
Święta nie tylko za stołem, stawiamy na aktywność
-
14:28
Zawsze w Święta tłumnie przybywają tu krakowianie i turyści
-
14:22
To już tradycja!
-
12:50
Otwórz serce… i dom. Na rodziny zastępcze tylko w Tarnowie czeka niemal 20 dzieci
-
12:26
Abp Jędraszewski ostro o władzach państwowych. Apeluje o "wsparcie w czasie tacy mszalnej"
-
11:38
Nie takie spokojne… policja publikuje pierwsze świąteczne statystyki
-
11:22
Świąteczny stół aż się ugina? Można się podzielić
-
10:03
W pożarze domu w Chrzanowie zginęła jedna osoba
-
09:40
Świąteczny i magiczny Kraków
-
09:30
Szopki Bożonarodzeniowe w sądeckich kościołach
-
18:20
Świąteczne kalorie najlepiej spalić na stoku narciarskim
-
18:18
Żywa Szopka w Biegonicach
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze