Jedno z ostatnich spotkań wakacyjnych w Radiu Kraków, przed nami jeszcze nieco ponad 2 tygodnie wakacji. Czy pana zdaniem rządowe programy prorodzinne wpływają na wakacyjny odpoczynek?

 

Piotr Ćwik: Wpływają i to jest trend, o którym tu kiedyś już rozmawialiśmy. Obserwujemy coraz większą liczbę rodzin, które wyjeżdżają na wakacje. To jest wskaźnik, który pokazuje ilość obecnych rodzin, czy to nad morzem, czy w górach. Miałem okazję być na wojewódzkich obchodach święta policji w Zakopanem. Kiedy przechodziliśmy w uroczystej defiladzie, zauważyłem bardzo dużo rodzin spacerujących po Krupówkach, po Zakopanem, a to świadczy o tym, że rodzice znajdują w swoich budżetach pieniądze na to, by wyjechać na wspólne wakacje. To bardzo dobry kierunek i bardzo dobrze robi taki wspólny rodzinny pobyt. W ciągu roku każdy ma swoje obowiązki: praca, szkoła, spędza się razem dużo mniej czasu. Te wakacje są czasem dla rodzin. Ale też te programy są wsparciem tego, co po wakacjach. Program wyprawki szkolnej, który się rozpoczął i trwa nabór wniosków, to wymierna pomoc dla polskich rodzin, jeśli chodzi o spokojne planowanie i przygotowanie do rozpoczęcia nowego roku szkolnego.

 

Z jednej strony 500+, o czym sporo pisano rok i 2 lata temu. Z drugiej strony wyprawka, która pozwoli zaoszczędzić nieco grosza, by wykorzystać go w lipcu lub sierpniu.

To jest "Dobry start" w nowy rok szkolny. Potrzeb jest dużo, jeśli chodzi o zakup podręczników, pomocy, ubioru potrzebnego dzieciom do szkoły. To wymierna pomoc, którą rodziny otrzymują na każde dziecko uczące się do 20. roku życia, w przypadku dzieci dotkniętych niepełnosprawnością - do 24. roku życia. Jednorazowy, raz w roku, zastrzyk finansowy, który wpływa do rodzin jako pomoc przed rozpoczęciem roku szkolnego. Ale przecież mamy takie programy jak chociażby program "Maluch", który tworzy nowe miejsca żłobkowe. I to też wyjście w kierunku rodzin. Jeśli mama chce po urlopie macierzyńskim wrócić do aktywności zawodowej, to jest możliwość umieszczenia dziecka właśnie w takich żłobkowych punktach lub w żłobkach.

 

W sferze medialnej nie tak dawno pojawił się pomysł programu 1000+. Pani minister dementowała, ale być może taki jest kierunek?

Pewnie jest tak trochę, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeśli jest dziś 500+, to beneficjenci mogą myśleć, że te środki będą większe. Ale też budżet jest zbiorem zamkniętym, jeśli chodzi o stan finansów. Trzeba też przypomnieć, że program jest realizowany od kwietnia 2016 roku i nie ma żadnych przeciwwskazań co do jego dalszej kontynuacji. Środków finansowych jest wystarczająco i ich nie brakuje. Ale pamiętamy też głosy, że ten program się nie zepnie, że nie będzie środków, że braknie ich po pierwszym roku. Nie brakło, a wręcz przeciwnie. Ten program jest takim ewenementem; jak mówią fachowcy - to jest program społeczny, ale i gospodarczy, napędza gospodarkę. Te środki finansowe, dzięki temu, że rodziny mają pieniądze i wyjeżdżają razem na wakacje, to one wracają potem na rynek, idą do obrotu. One nie są chowane do przysłowiowej skarpety, tylko są przez rodziny wykorzystywane. Coraz więcej pytań pada ze strony przedstawicieli rządów innych krajów, jak u nas udało się ten program wprowadzić, jakie są zasady jego funkcjonowania. Były pytania od osób, które zwracały się bezpośrednio do ministerstwa. Według ostatnich doniesień medialnych, to program, który podoba się nie tylko w Europie, ale i na świecie.

 

Przy dyskusji wokół hipotetycznego programu 1000+ pojawiły się głosy ze strony przedstawicieli rządu, że - oczywiście - nie trwają żadne prace na ten temat, ale możliwa jest korekta programu 500+. Ta przydałaby się, uwzględniając choćby kwestię inflacji.

Nie są mi znane prace nad takowym projektem. Jeśli gdzieś pojawią się doniesienia medialne, to trzeba to zweryfikować u źródła. Mamy czas wakacyjny, ministerstwa trochę wolniej pracują. Czasy urlopowe są też dla pracowników ministerialnych, którzy mają prawo odpocząć. Jeśli korekta - być może tak. Trzeba wziąć pod uwagę, że ta inflacja rzeczywiście występuje. Ale trzeba pamiętać, że w 2019 roku czekają wielkie potrzeby, jeśli chodzi o wzrost wynagrodzeń w administracji rządowej. Nie mam tu na myśli tych najwyższych urzędników administracyjnych.

 

Czyli budżetówka.

Tak, budżetówka, która od wielu lat czeka na podwyżki. Zostawiona z boku już od 9, 10 lat. Stworzyła się duża dysproporcja w ich zarobkach, bardzo dotknęła ich inflacja. Obserwujemy problemy kadrowe w urzędzie przy pozyskiwaniu nowych pracowników, którzy przychodzą i dowiadują się, ile może zarobić inspektor w urzędzie wojewódzkim, zatrudniony na stanowisku w wydziale merytorycznym. I nawet jeśli popracują przez rok lub dwa, zdobędą doświadczenie, to potem bardzo szybko są wchłaniani choćby przez samorządy lub przez prywatne firmy, które oferują wyższe wynagrodzenie. Także to też są potrzeby, które trzeba zmieścić w przyszłorocznym budżecie. Tych potrzeb jest wiele, poza programami socjalnymi skierowanymi do rodzin, do najmłodszych, są również realizowane programy dla seniorów. Ale i te sprawy, które są związane z kwestiami finansowymi, czyli wzrostu wynagrodzeń w administracji rządowej.

 

Decyzje muszą zapaść.

To są bardzo poważne postępowania, które się toczą i są realizowane przez pracowników merytorycznych. Weźmy choćby wydział infrastruktury, który proceduje ważne pozwolenia na realizację zadań infrastukturalnych, które są trudne i złożone merytorycznie. Lub wydział spraw obywatelskich dla cudzoziemców, który proceduje choćby pozwolenia na pobyt i pracę dla obcokrajowców. To jakże ważne decyzje podejmowane przez pracowników, którzy muszą dochować wszelkiej staranności przy wydawaniu takiego pozwolenia.

 

Luk kadrowych nie można szybko uzupełnić. Przeszkolenie też trwa.

Tak, bo pracownik z praktyką to ten, który popracuje już jakiś czas. Ten, który przychodzi bezpośrednio po studiach jest oczywiście przygotowany teoretycznie, natomiast praktyka to coś, czego nie da się pozyskać w czasie studiów. To można nabyć dopiero w razie rozpoczęcia swojej pracy zawodowej.

 

Małopolski Szlak Pamięci 1918 roku może być rodzajem wakacyjnego szlaku?

Ciekawy i perspektywiczny program, jeśli chodzi o Małopolski Szlak Pamięci. Mam nadzieję, że to nie tylko szlak wędrówki wakacyjnej, ale i szkolny szlak ścieżek edukacyjnych, który mogą realizować nauczyciele historii, języka polskiego lub innych przedmiotach, i odwiedzać z młodzieżą miejsca pamięci zlokalizowane w bliskim sąsiedztwie. Zdecydowaliśmy się na realizację tego programu, zapraszając do współpracy przede wszystkim samorządy, stowarzyszenia i osoby prywatne, które mogły zgłaszać swoje propozycje. Na dziś mamy tych zgłoszeń bardzo wiele. Rozpoczęliśmy publikacje w mediach społecznościowych tzw. pocztówki ze szlaku: pokazują znaczące miejsca upamiętniające odzyskanie niepodległości - kolejne daty upamiętnienia. Poza tym przygotowujemy się do wydania albumu, w którym zostaną opisane te miejsca. To może być ciekawa propozycja, by sięgnąć po album, wybrać się w dane miejsce z rodziną w niedzielne popołudnie, albo w ramach wycieczki szkolnej. Pokazując jak nasi przodkowie, upamiętniali odzyskanie niepodległości w 1918 roku, wywalczone po długim okresie 123 lat niewoli.

 

Jaki szlak zaproponowałby pan - jako były pedagog?

Myślę, że trzeba by sięgać do kolejnych propozycji, które otrzymaliśmy od mieszkańców. Takie szlaki mogą być autorskie, szlaki pokazujące nasze dążenia do odzyskania niepodległości - bo takich miejsc upamiętnień jest sporo, choćby w Skawinie. To miejsce znaczące, gdzie jest Krzyż Katyński, ale i miejsce upamiętniające także powstańców, więc sięgające daleko wstecz, jeśli chodzi o dążenia niepodległościowe. Może to być dąb pamięci w Łapanowie, pomnik w Niecieczy, pomnik w Oświęcimiu. Co ważne, wszystkie te miejsca są zadbane, społeczności lokalne o nie pamiętają. Zdarzyło mi się być choćby w Wieliczce lub na na terenie gminy Czernichów, bardzo zadbane i utrzymywane przez mieszkańców miejsca pamięci. To świadczy, że patriotyzm jest wciąż żywy w naszym społeczeństwie. Oczywiście każdy może wskazać swój szlak pamięci, natomiast propozycja autorska urzędu wojewódzkiego to będzie album, który przedstawimy i będziemy chcieli przekazać w dużej ilości na teren naszego województwa, także do szkół.

 

Jakie będą inne owoce stulecia w Małopolsce? Tych uroczystości patriotycznych nie brakuje. Za nami Święto Wojska Polskiego, kolejna rocznica wymarszu "Kadrówki", odsłonięcie pomnika generała Hallera w Jurczycach, najdłuższa biało-czerwona sprzed kilku miesięcy. Jeden album to chyba zbyt mało, żeby pokazać to stulecie w Małopolsce.

Gdybyśmy chcieli pokazać obchody, które dzieją się na bieżąco i są w kalendarzu wszystkich samorządów, czy są organizowane przez wojewodów – jak rozwinięcie najdłuższej biało-czerwonej – rzeczywiście nie starczyłoby grubego wydawnictwa, żeby to pokazać. Bardzo dużo wydarzeń i inicjatyw ma miejsce na terenie Małopolski – zarówno w dużych jak i w małych środowiskach. To świadczy o tym, co powiedziałem, że patriotyzm jest żywy w naszym społeczeństwie. Pamięć o odzyskaniu niepodległości, o naszych bohaterach jest żywa. Niedawno mieliśmy kolejne obchody uchwalenie Konstytucji 3 Maja, Dzień Żołnierzy Wyklętych – wszystkie te wydarzenia są osadzone bardzo mocno w stuleciu odzyskania niepodległości, a przed nami kulminacja czyli 11 listopada, ten najważniejszy dzień w roku świętowania stulecia. W każdej gminie wtedy będą organizowane obchody upamiętniające stulecie odzyskania niepodległości.

 

Jakieś szczegóły możemy już zdradzić?

Oczywiście jeśli chodzi o to, co się będzie działo ze strony Urzędu Wojewódzkiego to będą to krakowskie obchody zorganizowane według podobnego schematu jak co roku. Wiem, że również Filharmonia Krakowska przymierza się do stu koncertów na stulecie, więc musimy to wszystko ładnie zgrać i poukładać. Ale zanim 11 listopada, to we wrześniu zorganizujemy Małopolski Piknik Rodzinny, który będzie również bardzo dużym wydarzeniem. Odbędzie się na Rynku Głównym i będzie ciekawą propozycją dla małopolskich rodzin, pokazującą trochę inne spojrzenie na naszą niepodległość i historię. Na przykład będzie taki punkt w programie jak pokaz mody patriotycznej. Będzie można zobaczyć, jak nosili się nasi przodkowie. Można z różnych perspektyw patrzeć na to nasze stulecie odzyskania niepodległości i myślę, że to są fajne, ciekawe propozycje i każdy znajdzie coś dla siebie.

 

I to niekoniecznie koturnowo.

On się musi przejawiać w postawach, w kultywowaniu pewnych wartości, w życiu codziennym, ale takim wyrazem zewnętrznym jest moda na odzież patriotyczną. A to co się stało przy okazji rocznicy wybuchu powstania warszawskiego chyba przeszło najśmielsze oczekiwania organizatorów. Wypełniony plac podczas koncertu pokazał, jak żywa jest pamięć o powstańcach warszawskich w naszym społeczeństwie.

 

Nas cieszą kolejne rocznice związane z wymarszem Kadrówki. W tym roku ta rocznica odbyła się z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy. Kadrówka dla nas to coś więcej niż zaczyn wojska polskiego, to również w pełni demokratyczna formacja.

Oczywiście te tegoroczne obchody były bardzo bogate, także przez udział pana prezydenta Andrzeja Dudy. Trzeba powiedzieć, że pan prezydent miał taki mały maraton w Małopolsce. Rozpoczęliśmy w niedzielę odsłonięciem pomnika generała Hallera w Jurczycach, w miejscu gdzie się urodził i spędził dzieciństwo – to też piękne świadectwo tego środowiska lokalnego, które bardzo zabiegało o to upamiętnienie. Później były te niedzielne obchody popołudniowe – rozpoczęły się od mszy świętej na Wawelu, następnie spotkanie przy Kopcu Piłsudskiego i poranny wymarsz Kadrówki. Znacząco urosła ranga tegorocznego Marszu Pierwszej Kompanii Kadrowej – z powodu stulecie niepodległości i udziału prezydenta, ale też ilość osób, które wzięły udział w tym marszu i które żegnały Kadrówkę świadczy o tym, że jest potrzeba upamiętnień. Także w takiej formule, nie musi to być pomnik, upamiętnienie w formie stałej, może to być taki przemarsz tych, którzy kultywują pamięć o legionistach i o Józefie Piłsudskim.

 

Patriotyzm może przybierać różne formy. Mówimy bardzo dużo o patriotyzmie gospodarczym. W jakimś sensie dofinansowywanie małopolskich gmin uzdrowiskowych to również dbanie o własne zasoby naturalne.

Ten patriotyzm gospodarczy to taki motyw, który wciąż się przewija. Pamiętam taką dyskusję sprzed kilku lat, zorganizowaną przez jedną z krakowskich gazet, w której miałem okazję uczestniczyć. Rozmawialiśmy na temat patriotyzmu gospodarczego. Reprezentowane były różne ugrupowania, partie polityczne i też różne stany – począwszy od przedsiębiorców i polityków po wiele innych osób. Wszyscy zgadzali się w jednym – że patriotyzm gospodarczy powinien być realizowany przez te wszystkie grupy społeczne. To, że rząd znajduje różne formy wsparcia finansowego dla samorządów i wspólni je realizujemy, to też przejaw tego patriotyzmu gospodarczego. Rzeczywiście, gminy uzdrowiskowe, których w Małopolsce mamy osiem, otrzymały informację o kolejnym już dofinansowaniu, w kwocie prawie 7 300 000 zł. Samorządy mogą zagospodarować te środki dowolnie, wydając je na upiększenie miasta, usprawnienie komunikacji, utrzymanie oświetlenia, utrzymanie zieleni. Największym beneficjetenm jest Krynica zdrój, która otrzymała prawie 4 000 000 zł. Być może móglby powstać małopolski szlak uzdrowiskowy. Mogłoby to pomóc pokazać atuty nie tylko największych gmin uzdrowiskowych, jak Krynica, Piwniczna, Rabka, ale też tych mniejszych, jak Sękowa czy Ujście Grodzickie. One również mają swoje propozycje – i piękny teren i piękny krajobraz i walory środowiskowe, czyste powietrze.

 

Są już takie pomysły samorządowców – związane z trasami rowerowymi łączącymi uzdrowiska. To na pewno walory, z których warto korzystać, bo sporo ich mamy tu w Małopolsce.

Mamy się czym pochwalić, mamy co pokazać. Małopolska różni się od innych województw pod wieloma względami, także krajobrazowym.