Wojsko polskie wkracza do Kijowa, ulica Chreszczatyk, 7 maja 1920 roku. Fot.domena publiczna
Wkroczenie wojsk polskich do Kijowa w maju 1920 r. było symbolem. Oto Polska nie tylko odzyskała swój niepodległy byt, ale także rozpoczęła aktywną politykę na wschodzie mającą na celu przywrócenie pozycji regionalnego mocarstwa. Głównym celem operacji było utrzmanie niezależnego państwa ukraińskiego (21 kwietnia 1921 roku rząd Polski podpisał umowę sojuszniczą z S.Petlurą ). Operacja z kwietnia 1920 roku przeciwko bolszewikom i zdobycie Kijowa dla młodego państwa i samego Piłsudskiego był to sukces niebywały. Nawet jego polityczni przeciwnicy nie mogli się powstrzymać od porównań Naczelnika Państwa z wielkimi monarchami: Bolesławem Chrobrym czy Władysławem IV.
Jednak wyprawa kijowska nie przyniosła żadnych trwałych politycznych rezultatów, była i pozostała symbolem. W kilka miesięcy potem wojska polskie walczyły nie na przedmieściach stolicy Ukrainy, ale stolicy Polski. Ponownie walczono nie o imperium, ale o przetrwanie.
Odwrót oddziałów 3 Armii Wojska Polskiego spod Kijowa, czerwiec 1920. Fot. domena publiczna
Traktat ryski z marca 1921 r. był końcem marzeń o aktywnej polityce wschodniej. Niezależnie kto sprawował władzę w Polsce, nie podjęto nigdy już wyzwań w tym kierunku. Wierzono w trwałość układów z Sowietami. Druga strona zawsze traktowała traktat ryski jako rozejm i wyczekiwała dogodnej chwili dla rewanżu, dla którego warunki stworzył podpisany w sierpniu 1939 r. pakt Ribbentrop- Mołotow.
Sprawa tzw. wyprawy kijowskiej, która była elementem szerszego plany przebudowy politycznej Europy Wschodniej, jest wciąż lekcją myślenia politycznego. Polityczna ambicja Piłsudskiego rozbiła się o realia stosunków polsko-ukraińskich, a także o polskie rozdarcie i brak zadecydowania.
W dniu powszechnej radości z podpisania traktatu ryskiego Piłsudski miał powiedzieć: "Z czego cieszą się te Polaciszki, czy nie rozumieją, że ten traktat jest naszą klęską i że jeżeli nie Lenin, to jego następcy będą rządzić w Warszawie". Nie mylił się. Kluczem jednak do zrozumienia klęski z 1939 nie jest bitwa pod Warszawą, ale przegrana karta kijowska.
MZ(IPN)/jd