Zapis rozmowy Jacka Bańki z Darią Gosek-Popiołek.
Wszystko na to wskazuje, że jednym z najważniejszych tematów kampanii wyborczej będzie mieszkalnictwo. Lewica zaproponowała budowę 300 tysięcy mieszkań na wynajem, Prawo i Sprawiedliwość z kolei program Pierwsze Mieszkanie. Czy dla Lewicy propozycje Prawa i Sprawiedliwości, przede wszystkim ten bezpieczny dwuprocentowy kredyt, byłyby do poparcia?
Przede wszystkim zwróćmy uwagę na to, że ta propozycja, zgodnie z którą mają funkcjonować pewne preferencyjne kredyty dla ludzi, którzy chcą kupić swoje pierwsze mieszkanie, znowu dotyczy tylko tych osób, które mają zdolność kredytową. W żaden sposób nie wpływa ona na to, kto będzie mógł taki kredyt zdobyć. Ja przypomnę, że zgodnie z badaniami z 2019 roku aż 40% gospodarstw domowych w Polsce nie ma szans na kredyt i jednocześnie nie ma szans na mieszkanie komunalne czy mieszkanie socjalne. I to jest ta bardzo duża grupa, wciąż rosnąca grupa mieszkańców, o których mieszkanie musimy zadbać i nowe oferty kredytowe naprawdę ich sytuacji w żaden sposób nie zmienią. Lewica mówi jasno: musimy budować mieszkania. Potrzebne jest mieszkalnictwo budowane przez państwo, budowane przez samorządy, dotowanie mieszkań na wynajem i to tak naprawdę będzie rozwiązaniem problemów mieszkaniowych tych mieszkańców, którzy po prostu ciężko pracują, ale mimo wszystko nie są w stanie zarobić na kredyt, na wkład własny i nie mają tej zdolności kredytowej.
Tyle że ten program Pierwsze Mieszkanie ma jeszcze jeden komponent: jest tam konto oszczędnościowe, do którego oczywiście państwo specjalne premie by dopłacało. To jest propozycja dla tych, którzy nie mają zdolności kredytowej i w ciągu kilku lat mogliby ją uzyskać.
Tak tylko z drugiej strony trzeba zapytać, z czego ci ludzie będą oszczędzać. W tym momencie zgodnie z najnowszymi badaniami i wskaźnikami wynajem mieszkań na rynku komercyjnym podrożał o 30 kilka procent. To są pieniądze, które ci ludzie mogliby teoretycznie przeznaczyć na oszczędzanie na swoje własne mieszkanie, ale one idą po prostu na wynajem. Więc owszem, należy wspierać tych, którzy są w stanie oszczędzać, należy budować takie mechanizmy, aby było to możliwe, ale należy pamiętać, że nie każdy, zwłaszcza w czasach inflacji, zwłaszcza w tych czasach, kiedy widzimy dosłownie wzrost cen z dnia na dzień, ludzie nie są w stanie czasami odkładać z taką perspektywą 10, 8 lat.
Pani poseł, ten program związany z budową 300 000 mieszkań na wynajem to jest koszt około 100 miliardów, o ile dobrze pamiętam. Samo KPO to jest 150 miliardów. Skąd przekonanie że z pieniędzy unijnych udałoby się dofinansowanie do tej inwestycji uzyskać?
Nie tylko z pieniędzy unijnych. Wskazujemy także na to, że należy zastosować takie mechanizmy, które sprawią, że tych pieniędzy w budżecie będzie więcej. Mówimy tutaj chociażby o podatku od wielkich korporacji. To jest ten temat, o którym Prawo i Sprawiedliwość mówi od jakiegoś czasu, ale jednocześnie, co na przykład widzimy na arenie międzynarodowej, nie podejmując działań, żeby te podatki od wielkich korporacji wprowadzić i dochodzi do takiej aberracji, że kwiaciarka płaci podatki, ale wielkie korporacje tego typu jak Google czy Facebook po prostu nie płacą nic. Co więcej: ostatnio jedno z ministerstw przyznało, że nie prowadzi żadnych działań w kierunku opodatkowania wielkich funduszy inwestycyjnych, które skupują mieszkania z rynku. Mówimy o takich instrumentach, dzięki którym wielkie korporacje kupują czasami całe bloki, osiedla, po to żeby budować taką swoją zdolność finansową. Tu widzimy, że państwo kapituluje przed wielkimi korporacjami, nie chcąc rozwiązać tych faktycznych problemów, co mnie dziwi, dlatego że co jak co, ale wielkie korporacje chociażby na kryzysie zarobiły, widzimy to w ich dochodach i nie rozumiem dlaczego tutaj mamy do czynienia z jakąś niemocą Prawa i Sprawiedliwości.
Wracając do mieszkań na wynajem, do tych 300 000 nieruchomości: mieszkania na wynajem raczej kojarzą się raczej z mieszkaniami o niskim standardzie, jeszcze są te uwarunkowania kulturowe – to znaczy Polacy wybierają swoje, nie wynajmowane.
Polacy przede wszystkim nie mają wyboru. W tym momencie jedynym wyborem dla każdego Polaka jest to, czy będzie mieć zdolność kredytową, czy na przykład zdecyduje się zamieszkać ze swoimi rodzicami i będzie odkładał decyzję na przykład o założeniu rodziny. Więc ten wybór jest takim wyborem fikcyjnym, nieistniejącym. To po pierwsze. Po drugie: zmieniają się jednak modele. Ludzie widzą, jak funkcjonują rynki wynajmu chociażby w Austrii, w całej Europie, widzą że takie mieszkanie wynajmowane na 20, 30 lat po prostu funkcjonują. Jeżeli chodzi o standard, przyjrzyjmy się standardom mieszkań budowanych przez dewelopera: jakość tej infrastruktury społecznej, dostęp do komunikacji, do szkół, do żłobków. Tutaj państwo, samorządy, jak już budują, to są w stanie o to zadbać. Najlepszy przykład Włocławka, gdzie jest budowany taki program wynajmu mieszkań właśnie dla tej klasy średniej, osób które chcą tam mieszkać, nie zarabiają na tyle dużo, żeby mieć zdolność kredytową, ale zarabiają na tyle stabilnie, aby takie mieszkanie od miasta wynająć. I to stoi w partnerstwie publiczno-prywatnym, więc są mechanizmy sprawdzone, wystarczy po prostu w nie inwestować.
Włocławek to przykład Lewicy, bo tam też jest samorząd lewicowy. A w Krakowie? Są takie grunty pod budownictwo na wynajem?
Kraków w tym momencie będzie zgodnie z zapowiedziami pana prezydenta Kuliga szukał takich możliwości. Pojawia się możliwość SIM-ów. To jest nowy mechanizm podobny trochę do TBS-ów, więc Kraków również zaczyna przyglądać się tym możliwościom. Trochę późno, trochę wolno biorąc także pod uwagę jak przez lata wyglądała kwestia wyprzedaży gruntów pod budowę nowych osiedli mieszkaniowych, ale patrzymy i kibicujemy, bo my zawsze uważamy, że to mieszkanie jest taką pierwszą podstawową potrzebą człowieka i to do państwa, do samorządu należy jej wypełnienie.
Bardzo ciekawą analizę przynosi portal Kartografia Ekstremalna. Widać na nim że centrum Krakowa jest najbardziej wyludniającym się obszarem w Polsce. Czy może tu coś zmienić proponowany przez Lewicę projekt ustawy dotyczący najmu krótkoterminowego? W skrócie: można pod najem krótkoterminowy przeznaczyć jedno mieszkanie, tylko jedno mieszkanie, jest górna granica przychodu, no i trzeba mieć zgodę wspólnoty. Czy to nie jest zbyt radykalny model?
To jest model, który opiera się na tych rozwiązaniach wprowadzonych chociażby w Danii i w innych państwach, które rzeczywiście dostrzegają, jak dużym problemem jest wynajem mieszkań krótkoterminowych. My jesteśmy bardzo otwarci na możliwe zmiany w tym projekcie. Mamy nadzieję, że spotkamy się gdzieś w połowie z propozycjami rządu, bo podobno rząd również pracuje nad takim projektem. Ja chcę zwrócić uwagę na to, jakie są koszty najmu krótkoterminowego dla całej społeczności: dzielnice, które się wyludniają, dzielnice w których nie da się funkcjonować, a ci ostatni mieszkańcy czują się jak zabarykadowani pomiędzy jedną imprezą a drugą. Widzimy, jak rosną koszty życia, jak rosną koszty najmu i to są mechanizmy, które należy rzeczywiście gdzieś rozbroić i powstrzymać. Istotne jest to, że to nie jest jedyna rzecz. Nie jest tak, że jak wprowadzimy regulacje związane z Airbnb, to nagle centra naszych miast zaczną lepiej funkcjonować. Tu mówimy o wieloletnich zjawiskach gentryfikacji, turystyfikacji, o takim nastawieniu też na bardzo taniego, przelotnego turystę. Na tym budowanie kapitału miasta nie powinno mieć miejsca. My potrzebujemy bardzo rozsądnej strategii, potrzebujemy zastanawiać się, jak nasze miasta powinny się zmieniać, żeby bardziej odpowiadać na potrzeby mieszkańców.
O swoim projekcie też mówi wiceminister sportu i turystyki Andrzej Gut-Mostowy. W największym skrócie: rejestr przede wszystkim takich podmiotów, a z drugiej strony większe narzędzia i więcej tych narzędzi dla samorządów, żeby te mogły kształtować swoją politykę dotyczącą najmu krótkoterminowego. Jak mówi wiceminister, inna tolerancja jest w Zakopanem (przed nami sylwester w Zakopanem), inna tolerancja w Krakowie.
Takie rozwiązania w naszej ustawie, jeżeli chodzi na przykład o rejestr, również proponujemy. Co istotne, w tym momencie jest tak, że od właścicieli, którzy udostępniają swoje mieszkania w ramach wynajmu krótkoterminowego, miasta nie mogą w żaden sposób wyegzekwować czy to opłaty klimatycznej, czy opłaty miejscowej, czy opłaty środowiskowej. My chcemy to zmienić, dlatego że turyści oprócz oczywistych zysków dla biznesu to również pewnego rodzaju koszty i tutaj to powinno zostać zrównoważone. Czekamy na tę propozycję ministerstwa. Będziemy chcieli z nimi rozmawiać, no i mam nadzieję na szybkie procedowanie.
Skoro o turystach i o sporcie: jest umowa AGH i spółki Igrzyska Europejskie dotycząca wioski zawodniczej, oczywiście na miasteczku AGH. Pani zawsze była przeciwniczką tej imprezy, ale ona się odbędzie tak czy inaczej. Może pora zapomnieć o tych sporach i pomyśleć o tym, jak pomóc w tej sytuacji branży hotelarskiej, branży restauracyjnej, HoReCa mówiąc najszerzej.
Oczywiście że należy nad tym się zastanawiać, ale spójrzmy na to też z szerszej perspektywy. Jak Małopolska przygotowana jest do igrzysk pod kątem transportu zbiorowego? Od marca do czerwca zamknięta będzie trasa Krynica-Tarnów, czyli w czasie igrzysk nie będzie można koleją dojechać do tych miejsc, w których będą organizowane różne dyscypliny. Muszyna-Krynica być może nawet do sierpnia. Jest to aberracja. To absolutnie nie jest standard europejski, żeby na czas dużej imprezy turystycznej odcinać kolej. Pytanie, gdzie było województwo, gdzie byli decydenci, którzy patrząc na ten cały scenariusz, harmonogram remontów, nie połączyli kropek, nie zorientowali się że, ci widzowie, którzy będą chcieli przyjechać na igrzyska, będą również chcieli jeździć pomiędzy kolejnymi miastami biorącymi udział w tych wydarzeniach.
Lewica deklaruje: nie ma wroga po stronie opozycji. To jest oczywiście w kontekście wyborów parlamentarnych, ale zapytam o wybory samorządowe. Jak blisko jest partii Razem do Łukasza Gibały do stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców?
Współpracujemy na poziomie Krakowa z bardzo wieloma stowarzyszeniami i grupami, również radnych. Oczywiście z Łukaszem Gibałą podejmowaliśmy działania związane z kryzysem mieszkaniowym i bardzo sobie tą współpracę cenimy. Natomiast tak naprawdę my jesteśmy skoncentrowani przede wszystkim na tym, żeby proponować dobre rozwiązania, żeby słuchać mieszkańców, żeby współpracować z organizacjami pozarządowymi i szczerze mówiąc na tym etapie snucie jakiś przypuszczeń na temat przyszłych koalicji na półtora roku przed wyborami samorządowymi wydaje mi się jednak dość przedwczesne.
A pani spróbowałaby raz jeszcze w wyborach prezydenckich?
Ja nie jestem długoletnią polityczką, ale jednego mnie nauczyły te lata kiedy jednak działam, że nigdy nie mówię nigdy. Sytuacja zawsze jest bardzo dynamiczna i czasami lepiej nie odpowiedzieć niż po prostu rzucać jakimiś postulatami czy deklaracjami, być może bez pokrycia w przyszłości.